wtorek, 4 grudnia 2018

Małgorzata Domagalik: Serce na sznurku

Wilga, Warszawa 2018.

Odkrycie

To świąteczna opowieść i dla najmłodszych - z ważnym przesłaniem. Starsi czytelnicy raczej stwierdziliby, że jest zbyt infantylna i za bardzo nastawiona na dydaktyczne wnioski – jednak Małgorzata Domagalik zwraca się do kilkulatków. Zwraca się specyficznie, bo zapomina momentami o wieku grupy docelowej i wprowadza wyrazy czy sformułowania, których maluchy jeszcze nie mają szansy znać - jednak dzięki temu będzie rozwijać ich słownictwo i zmuszać do myślenia nad czymś poza fabułą. Proponuje w “Sercu na sznurku” historię niezwykłej przyjaźni, oskarżenie wymierzone w ludzi i trochę humoru – a taka mieszanka wystarczy, żeby zainteresować czytelników. To powieść krótka i raczej tendencyjna, w tym znaczeniu, że wiadomo, do jakiego punktu zmierzać będzie fabuła. Nikomu to jednak nie przeszkadza.

Jest w tej bajce samotny niedźwiedź polarny, który staje się bohaterem – ratuje od śmierci córkę swojego przyjaciela. To ludzie stanowią czarne charaktery, zresztą słowa “ludzie” nikt tu nie użyje: to czarne buciory, które wprowadzają zamieszanie i zamęt w uporządkowanej rzeczywistości. Ludzie przynoszą ze sobą tylko śmierć i spustoszenie, nic dziwnego, że nikt ich nie lubi. Ksawery, czyli wielki biały niedźwiedź, mieszka sam w pięknym domu. Pewnego dnia trafia do niego... malutka osierocona przez mamę foczka. Foczka to naiwne dziecko, które wie jedno: należy się strzec czarnych buciorów, nie słyszała natomiast wiele o tym, że niedźwiedzie jedzą foki. Zamarzniętą odnajduje przed domem Ksawery, a że jest smakoszem i znawcą kuchni, chce najpierw rozmrozić nowe danie. Oczywiście nie dojdzie do zjedzenia sympatycznej bohaterki, foczka swoim zachowaniem będzie rozbawiać nie tylko małych odbiorców. Przyda się również do pomocy – kiedy Ksawery postrzelony przez ludzi straci przytomność, kiedy na dom chcą napaść wilki... Malutka i bezbronna istotka odnajduje w sobie siłę i pomysłowość potrzebne do przechytrzenia dużo silniejszych i bardziej doświadczonych drapieżników. A do tego pokazuje, jak cenna jest przyjaźń. Małgorzata Domagalik rejestruje dojrzewanie i rosnącą samoświadomość małej rezolutnej bohaterki, uświadamia dzieciom, że nawet bez mamy i w najtrudniejszych warunkach można zachować zimną krew i wymyślić rozwiązanie, które pozwoli przetrwać.

Najważniejsze zostawia na koniec, zwierzęta dochodzą do wniosku, że wszystkie są sobie równe, nie powinny się zjadać, za to – powinny przyjaźnić. Bardzo to optymistyczne i mało przystające do praw natury, ale wiadomo przecież, że autorka próbuje w ten sposób wytłumaczyć dzieciom, że nie powinny dzielić się na lepsze i gorsze. Dostarcza maluchom materiału do przemyśleń. Pisze nietypowo (jak na literaturę dla dzieci): w infantylne tony wpada tylko w przypadku relacjonowania przygód foczki, z niewiadomych przyczyn rozczula się wtedy i pozwala sobie na sentymentalne “cmokanie”. W innych tematach jest zabawna, momentami nawet ironiczna lub złośliwa, nie równoważy tych rodzajów opowieści, ale nikomu to nie przeszkadza. “Serce na sznurku” jest historią prostą i pełną sentymentów, a jednocześnie wartościową. Zdarza się, że dzieci mogą mieć problem ze zrozumieniem płaszczyzny stosowanego przez autorkę żartu, nie wszystko dadzą radę docenić - ale też pozostanie im całkiem sporo faktów istotnych dla nich i opisanych w sposób przystępny. Przydałoby się autorce trochę popracować nad warsztatem i nad kształtem narracji, tak, żeby bardziej pasowała do docelowego grona odbiorców - ale i tak “Serce na sznurku” wypada obiecująco. A jest to początek serii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz