PWN, Warszawa 2018.
Człowiek - niedumnie
Z jednej strony pomysł, żeby zaznaczyć obecność człowieka w dziejach i nazwać erę (albo epokę) w związku z tym istnieniem. Z drugiej – przedziwna skromność, która nakazuje zastanowić się nad innymi rozwiązaniami i nie akcentować przesadnie działalności, która często bywa niechlubna. “Epoka człowieka. Retoryka i marazm antropocenu” to publikacja dotycząca w dużej mierze kontrowersji onomastycznych, ale też i filozoficznych refleksji nad tym, co powinno zdefiniować określony przedział czasowy. Tu człowiek często nie brzmi dumnie, a znajduje coraz więcej powodów do wstydu lub zażenowania. Autorka zatrzymuje się nad debatą dotyczącą antropocenu - sięga zarówno po argumenty za takim nazewnictwem, jak i po te, które coraz silniej utwierdzają odbiorców w przekonaniu, że jednak nie należy eksponować roli człowieka w procesie niszczenia planety. Ewa Bińczyk skupia się na narracjach akademickich, co oznacza, że poziom dyskusji wykracza przeważnie - również pod kątem stopnia abstrakcji – poza potrzeby i możliwości poznawcze przeciętnych odbiorców. Fakt, że do tych odbiorców nie dotrze też sedno problemu, zawęża target.
Antropocen – jakkolwiek nie byłby nazywany – zmusza do zatrzymania się nad najbardziej palącymi problemami. Będzie tu zatem mowa i o katastrofach ekologicznych, zmianach klimatycznych, zasadach eksploatowania zasobów Ziemi itp. Pojawiają się motywy przeciwdziałania przyszłym katastrofom, ale i decyzje hamujące ewentualny rozwój. W ramach rozmów dyplomatycznych coraz więcej będzie ostrożności i marazmu - być może takie właśnie podejście ostatecznie pozwoli zdefiniować antropocen. Jednak niezależnie od przyjętych kryteriów nazewniczych dość szybko stanie się jasne, że eksponowanie działalności człowieka w historii rozwoju Ziemi nie musi być powodem do chwały. “Epoka człowieka” to tom, który rejestruje rozwój tej myśli i opinii na jej temat – przy okazji uświadamiając czytelnikom dylematy uczonych. Nawet jeśli sama forma książki wyklucza pozaakademickie towarzystwo – to treść nie daje się zignorować.
Z jednej strony odwołuje się Ewa Bińczyk do komentarzy obrastających wstępną ideę i do ocen odnoszących się do działalności człowieka na rodzimej planecie. Z drugiej znajduje całkiem sporo miejsca na ukazywanie niepotrzebnych konfliktów wokół tematu, bojkotowania możliwości lub powstrzymywania eksperymentów. Antropocen jako kategoria budząca wciąż wiele wątpliwości stać się może zatem czymś w rodzaju zbiorowego sumienia, impulsem do działania. Niezależnie od zmian w podejściu, autorka stara się jak najpełniej - rzetelnie i zrozumiale - przedstawiać historię pojęcia oraz zawirowań wokół jego definicji. Tym samym sprawdza, jak ewoluuje pomysł - i w których momentach przestaje być przekonujący. Koncentruje się na niuansach, przybliża odbiorcom kolejne wątki i rozkłada je na czynniki pierwsze. To zajęcie wymagające dużej precyzji i zrozumienia całego tematu. Autorka umiejętnie przechodzi od konkretów w dziedzinie gospodarki, ekonomii czy polityki międzynarodowej do aspektów filozoficznych oraz etycznych. Antropocen jako kategoria jeszcze nie do końca zaakceptowana – zmusza do refleksji i nawet przewartościowań. “Epoka człowieka” każe się temu zagadnieniu przyjrzeć z perspektywy globalnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz