piątek, 28 września 2018

Chip Espinoza, Joel Schwarzbart: Milenialsi zarządzają

PWN, Warszawa 2018.

Kariera najmłodszych

Rynek pracy ciągle się zmienia, a mają na to wpływ również kolejne pokolenia wkraczające w korposzeregi. Dostęp do mediów elektronicznych, zmiany w edukacji czy nastawienie na relacje międzyludzkie a nie na tradycje – to wszystko sprawia, że kariery młodszych stają się obiektem badań socjologów. “Milenialsi zarządzają” to jedna z książek opartych na takich obserwacjach – ale też próba gloryfikowania młodego pokolenia “szefów”. Autorzy – Chip Espinoza i Joel Schwarzbart wychodzą z założenia, że milenialsom należy się najwyższe uznanie: spoglądają na przedstawicieli generacji Y z zachwytem i nawet nie próbują owego zachwytu uzasadniać czy zaszczepiać czytelnikom. Entuzjazm staje się rodzajem kodu, sposobem dotarcia do grupy docelowej, którą też są milenialsi: autorzy szukają prostego chwytu, który zapewniłby im uwagę na czas trwania opowieści (stosunkowo krótkiej i skondensowanej). Zachwyt i wsparcie – to dwa motywy, którymi się posługują. Uważają, że milenialsi mają wszelkie predyspozycje do tego, żeby kierować swoimi zespołami - i że poradzą sobie z wyzwaniami. Sprawdzają jednocześnie, z jakimi zarzutami przeważnie spotykają się młodzi na wysokich stanowiskach – i podpowiadają, jak taki stan rzeczy zmieniać, żeby nie stracić szacunku podwładnych.

Najpierw autorzy zachęcają do ciągłego podnoszenia kwalifikacji, do nieustawania w byciu coraz lepszym i do poszerzania horyzontów. Nie ma tutaj stagnacji, czekania na awans lub rezygnowania z nowości: wszystko może posłużyć do poprawienia swojej pozycji na rynku pracy, trzeba tylko nie bać się ryzyka i sięgać po swoje. Milenialsom wprawdzie pewności siebie nie brakuje – to generacja, która na rynek pracy wchodzi bez kompleksów - ale i tak pewne elementy z dawnych struktur i układów mogą frustrować czy zniechęcać do działania. I dlatego właśnie autorzy zbierają informacje na temat postrzegania milenialsów na kierowniczych stanowiskach przez ich podwładnych. Dwie kategorie podlegają tu ocenie: jedna to pracownicy o całe pokolenia starsi, ci, którzy myślą schematami, są konserwatywnie nastawieni i trudno im podporządkować się człowiekowi bez doświadczenia (za to niecierpliwemu i entuzjastycznie nastawionemu do obowiązków), druga to rówieśnicy milenialsa, który został awansowany i teraz ma odpowiadać za grupę dawnych przyjaciół. W obu przypadkach pojawiają się problemy, z którymi trudno sobie bez pomocy poradzić. Nie dziwią zatem rozdziały gromadzące uwagi na temat plusów i minusów bycia szefem poniżej 35 roku życia, porady i wskazówki w postępowaniu z ludźmi. Milenialsi muszą - poza energią i witalnością - wykazać się również cechami, których do tej pory nie mieli często jak nabyć. Tu znajdą szereg przydatnych podpowiedzi. Autorzy odwołują się też do wielkich słów i wartości - poruszają kwestię autentyczności, godności, szacunku, albo samego procesu komunikacji. Odkrywają niby oczywiste sprawy: część odbiorców spoza grona docelowego może nawet znużyć uporczywe wracanie do tego, co wydawałoby się naturalne i zrozumiałe - ale wszystko po to, żeby podrzucić czytelnikom drogi postępowania. Zarządzanie ludźmi to już samo w sobie niezwykle trudne i wymagające wyczucia zajęcie - jeśli doda się do wyzwań stereotypowe oceny związane z wiekiem szefa, ilość problemów do przeskoczenia potęguje się. Nic dziwnego, że twórcy tej książki tak mocno próbują dopingować milenialsów i budować ich wiarę we własne możliwości. Jest to trochę poradnik, trochę książka motywacyjna – a dla czytelników z zewnątrz również próba scharakteryzowania pewnego pokolenia wkraczającego na rynek pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz