Egmont, Warszawa 2018.
Przygody królika
Królik Bing jest bohaterem małym i naiwnym, swoimi działaniami przypomina zachowania kilkulatków i ma dawać przykład odbiorcom. Królik Bing jest jednocześnie dowodem na stałe upraszczanie bajek dla najmłodszych - o ile kiedyś historyjki były przeważnie budowane całkiem ambitnie, wymagały od maluchów skupienia i mogły rozwijać słownictwo czy wiedzę o otaczającym najmłodszych świecie - o tyle teraz liczy się kreskówkowość, jednowątkowa i bardzo krótka fabułka z obowiązkowym morałem-pouczeniem. "Nowa kolekcja bajek. Bing" to zestaw czterech opowiadań, w których królik spędza wesoło czas ze swoimi przyjaciółmi oraz maskotką - mądrym Flopem. Twórcy tych opowieści, będących adaptacjami kreskówek, stawiają na ważne przesłania dla najmłodszych. Widać, że chcą wesprzeć rodziców w wychowywaniu pociech - podają zapadające w pamięć dzieci informacje, po czym chwalą dobre postępowanie bohatera. Każde opowiadanie po wybrzmieniu puenty ma jeszcze obowiązkowe przypomnienia: podsumowanie akcji, a także okrzyk radości. Dzięki temu wszyscy, jak Bing, chcą zapracować na pochwałę.
W pierwszej historyjce Bing wybiera się do parku, by karmić kaczki. Zachowuje się jednak tak, że wszystkie ptaki od niego uciekają. Słonica Sula jest cicho i wygląda jak pomnik (na pomniku zresztą gołąb siada bez obaw – to wskazówka dla Binga pod warunkiem, że ktoś mu podsunie tę oczywistość). Może karmić kaczki – wszystkie do niej przypływają. Bing jest jak małe dziecko, za każdym razem, gdy widzi kaczkę, wydaje z siebie okrzyk radości - natychmiast więc płoszy zwierzę. Musi dokładnie zrozumieć, dlaczego ptaki się go boją - żeby wreszcie odnieść sukces. Innym razem bierze udział w zabawie w chowanego – wszyscy najpierw korzystają z toalety, Bing sądzi, że nie musi i wytrzyma – przytrafia mu się więc przykre doświadczenie. Wstyd jest wystarczającą nauczką, bohater już na zawsze zapamięta, że jeśli zachce mu się siusiu, to ma iść do toalety. Razem z Flopem w następnej bajce przygotowuje pyszny koktajl (z banana, mleka i... marchewki). A kiedy maskotka choruje – Bing próbuje się nią opiekować. Co prawda robi przy tym wielki bałagan, ale liczą się intencje.
W bajkach o Bingu dominuje prosta hasłowa narracja. Każda rozkładówka to dwa albo trzy zdania, w dialogach wiele jest wykrzyknień. Do historyjek wprowadzają niezbyt imponujące rymowanki, na finał pojawiają się zdania nacechowane emocjonalnie. U Binga bardzo czytelne są oceny postaw i podpowiedzi dla odbiorców. Tu ceni się samodzielność, a przynajmniej dążenie do niej – starania, by wszystko się udało, są ważniejsze niż efekt. Bing zaprasza do działania, można go naśladować - brać z niego przykład, kiedy już jasne stanie się, jak powinien reagować.
Oprócz prostych opowieści dużą rolę odgrywają tu te ilustracje – kadry z kreskówek. I w tym wypadku widać dążenie do infantylizowania postaci. Chociaż bohaterowie są trójwymiarowi, mają upraszczane twarze i jedynie w strojach akcentowane są detale, wzory i kolory. Postacie zwykle zostają wydobyte z tła, funkcjonują samodzielnie w ciekawych pozach, w trakcie działania. Kiedy jednak trafiają do konkretnego świata, do gotowej przestrzeni - wyraźne staje się odejście od tych uproszczeń. Tu tworzy się całe pomieszczenia o skomplikowanych układach ścian, a nieistotne dla fabuły przedmioty mają nadawać koloryt lokalny miejscom.
Bing to bohater stworzony z myślą o najmłodszych dzieciach, tych, które nie potrafią się jeszcze skupić na dłuższych opowiastkach – i potrzebują wskazówek dotyczących emocji. Te dzieci będą żywo reagować na finałowe wykrzyknienia i kibicować postaciom – ale też przejmować wpojone Bingowi i spółce zachowania. Bing jako mały królik pozbawiony jest właściwie cech charakterystycznych, może poza tym, że funkcjonuje jako berbeć - nie zapadnie w pamięć na długo ani nie skusi starszych dzieci. Jest infantylny, ale ma taki być, żeby móc oddziaływać na odbiorców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz