środa, 16 maja 2018

Ewa Zdunek: Mediatorka

W.A.B., Warszawa 2018.

Problemy do rozwiązania

Mediatorka, bohaterka nowego cyklu powieściowego Ewy Zdunek, rozwiązuje problemy innych ludzi, ale sama znajduje się na życiowym zakręcie. Właśnie rozwiodła się z mężem (który okazuje się człowiekiem zdecydowanym na wszystko i bezwzględnym), nie może dogadać się z własną matką (przeciwniczką rozwodu, fanką zięcia), nie ma też czasu dla własnych córek, bo zasłania się pracą. W życiu prywatnym nie układa jej się tak, jak powinno, może wprawdzie liczyć na przyjaciół, ale już na miłość - nie za bardzo. Nic dziwnego, że rzuca się w wir obowiązków i niemal cały czas spędza albo w gabinecie prowadzonym razem z Betką, albo na sądowych korytarzach, gdzie ma swoje biurko i kącik dla zwaśnionych stron. Mediator to zawód, który odbiorcom może się wydać bardzo tajemniczy, więc autorka, korzystając z własnych doświadczeń, próbuje przybliżyć szczegóły z nim związane. W efekcie część książki zamienia się w informowanie czytelników o postępach prac w różnych sprawach: na scenę wchodzą klienci: kłócące się pary albo matka, której zięć utrudnia widywanie się z niepełnosprawną córką - a Ewa Zdunek ustami swojej bohaterki przekazuje, jak rozwiązać podobne sprawy. Chodzi tu też o nakreślenie specyfiki postępowania z ludźmi, mimo że mediatorka non stop łamie własne zalecenia i wyjaśnienia: pokazuje momenty, w których nie da się uniknąć podnoszenia głosu czy wręcz rozkazywania klientom – ale i tak wszyscy jej przyklasną, ze względu na przerysowanie postaci przybywających do gabinetu.

Mediatorka ma wgląd w mnóstwo ludzkich nieszczęść i trudności. Ale jej samej też nie jest zbyt łatwo. Eskalacja konfliktów wśród najbliższych sprawia, że na dość długi czas traci kontakt z dziećmi - żeby je odzyskać, będzie musiała podjąć zdecydowane działania i to moment, w którym Ewa Zdunek zamienia obyczajówkę w powieść sensacyjną. Najbardziej jednak zależy jej na śmiechu i na rozrywce czytelników, bez przerwy wplata w opowieść drobne humorystyczne akcenty, bawi się sylwetkami postaci i przerysowaniami. Nie dba o konstrukcję psychiczną bohaterów, a czasami też i o prawdopodobieństwo ich kolejnych czynów, ważne jest, żeby prowadzić wartką fabułę, a nie żeby reakcje zgadzały się ze stanem faktycznym. W końcu "Mediatorka" nie jest historią psychologiczną, a lekką powieścią rozrywkową i nie chodzi w niej o tworzenie wybitnie życiowych portretów, ewentualnie – o przedstawienie wskazówek postępowania w kryzysowych sytuacjach, bo część podpowiedzi "na chłodno" można sobie przyswoić i przeanalizować, a także dostosować do własnych potrzeb. Problemem dla odbiorców może być pewna nierówność w narracji: kiedy autorka odchodzi od przypadków z życia mediatorki, a skupia się na sprawach, które dostaje ona do rozwiązania, wydaje się, że na pewien czas zapomina o istocie akcji. Niby kusząca jest możliwość zaglądania do cudzego życia - ale na dłuższą metę staje się balastem w odkrywaniu przygód mediatorki.

Jednak Ewa Zdunek potrafi przejść ponad konwencjami z powieści obyczajowych i stworzyć nową jakość, coś, co niby realizuje potrzeby odbiorców, a wnosi pewną świeżość, oddala przynajmniej trochę schematy i zapewnia wytchnienie od codzienności. Pod tymi względami "Mediatorka" nie zawiedzie. Stanowi sympatyczne czytadło, a że na drugim planie sporo jest bohaterów, którzy ułatwiają zmaganie się z codziennością - zyska wielu zwolenników. Jest to powieść, która obiecuje ciekawy dalszy ciąg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz