piątek, 30 marca 2018

Eliza Piotrowska: Ogóras. Ale jazda!

Wilga, Warszawa 2018.

Z lamusa

Wśród pojazdów przykuwających uwagę dzieci rzadko znajdują się takie, których lata świetności przypadły na czasy PRL-u. Ogóras jest więc wyjątkowy. To stary autobus, jelcz, jeszcze sprawny i służący jako auto do przewożenia wycieczek z przewodnikiem. Ogóras kiedyś przyjaźnił się z pewną syrenką, ale stracili ze sobą kontakt. Tak więc bohater historii Elizy Piotrowskiej najlepiej jak umie wypełnia swoje zadanie i stara się nie tęsknić. Chociaż trochę mu trudno. Ludzie dbają o niego, - kierowca, pan Tomek, jest bardzo sympatyczny, podobnie jak jego synek, Jaś – ale to nie to samo, pojazdy nie mogą przyjaźnić się z ludźmi. Nie mogą nawet się z nimi porozumiewać, nawet jeśli doskonale znają ich troski i zmartwienia. Ogórasowi ciężko znaleźć przyjaciół, nowoczesne auta często mu dokuczają albo wyśmiewają się z niego. Nie zdają sobie sprawy, że ich żywot jest bardzo krótki: co parę lat trzeba je wymieniać na nowe – a Ogóras mimo upływu całych dekad od drogowego debiutu wciąż świetnie sobie na szosach radzi. Eliza Piotrowska śledzi smutki bohaterów, pokazuje, co dzieje się w ich świecie, analizuje relacje między kolegami. Niedługo Ogóras trafi na wystawę zabytkowych samochodów i tam spotka swoją dawną miłość, dla której kiedyś pisał wiersze – albo tak mu się będzie wydawać. W egzystencji zaprzyjaźnionej rodziny też się coś stanie: w odwiedziny przyjadą z Niemiec dawni sąsiedzi z małą Marzenką, za którą tęskni Jaś. I tu analogia między Jasiem i Ogórasem staje się coraz bardziej wyrazista. Syrenka traktuje Ogórasa jak kogoś obcego, Marzenka stale kaprysi i z niczego nie jest zadowolona. Obaj bohaterowie muszą zatem nauczyć się żyć w oderwaniu od przeszłości i starannie pielęgnowanych marzeń. Kiedy pogodzą się ze zmianami, mogą otworzyć się na nowe znajomości. W doświadczeniach Ogórasa skrywa się pewna niespodzianka, Jaś przekona się, że warto mieć przy sobie bratnią duszę.

Eliza Piotrowska kładzie nacisk na emocjonalną stronę historii. Pokazuje sytuacje znane również odbiorcom – dla niepoznaki ukrywa je w innych światach, bajkowością przytępia trochę ich wymowę – tak, żeby czytelnicy nie zamartwiali się problemami Ogórasa, ale mogli wyciągać wnioski z jego doświadczeń. Rozdziały są tu krótkie i tematyzowane – wszystkie razem układają się prawie w powieść dla najmłodszych, z różnymi przesłaniami po drodze. Ogóras przez swoją inność staje się postacią przyciągającą odbiorców. Tomik jest też bogato ilustrowany, raz to rysunki w duchu grafik z lat 50., raz geometryczne i upraszczane kształty, Joanna Gębal tak przypomina o bohaterach tomiku. „Ogóras. Ale jazda!” To książka nie tylko dla małych fanów motoryzacji. Owszem, trochę się tu dzieje w dziedzinie aut, ale dużo ważniejsze będą kontakty między postaciami, różne rodzaje uczuć i silnych przeżyć – nie zawsze pogodnych. Piotrowska kusi najmłodszych różnorodnością tematów, zestawem zmieniających się planów i zagadnień – przez przeplatanie doświadczeń Ogórasa oraz Jasia. Nie wprowadza oczywistych tłumaczeń, chce za to, żeby scenki same się komentowały – w oczach dzieci refleksje bohaterów będą brzmieć naturalnie. „Ogóras. Ale jazda!” jest czymś więcej niż tylko czytanką o samochodach dla najmłodszych. To próba zarysowania złożoności uczuć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz