Wilga, Warszawa 2018.
Cena przyjaźni
Jedno z najczęstszych kłamstw wygłaszanych przez kilkulatki dotyczy zrzucania winy na innych, bez względu na stan faktyczny. Znajomość tego faktu w zestawieniu z pomysłem fabularnym Chrisa Higginsa tworzy efekt silnie komiczny. Pierwszy tomik serii pozwala zapoznać się z trojgiem bohaterów. Bella i Sid to dzieci, które właśnie wprowadziły się do nowego-starego domu na wsi. Mają o to zresztą pretensje do rodziców, bo Bella spodziewała się raczej pięknego nowoczesnego budynku, a nie rozpadającego się domu, w którym w dodatku straszy. Nie wie jeszcze, jak wiele przygód i niespodzianek ją czeka, nawet jeśli rodzice nie popierają kolejnych wprowadzanych do codzienności rozrywek. Przede wszystkim w nowym miejscu Bella poznaje Martę. Marta staje się dla niej kimś w rodzaju Pippi Langstrumpf dla Tommy’ego i Anniki. Mieszka w sąsiedztwie ze swoją babiczką i nie kieruje się żadnymi zasadami wprowadzanymi przez dorosłych. Marta to uosobienie wolności i szaleństwa. Staje się też autorką najdzikszych pomysłów na domowe zabawy. Jest tylko jeden problem: Marta przyciąga kłopoty. Bez przerwy coś niszczy, a winy spadają na Bellę. Rodzice są w końcu bardziej skłonni oskarżać własne potomstwo niż dzieci z sąsiedztwa. Nie inaczej dzieje się tutaj. Marta broi, Bella podpada mamie. Aż wreszcie zauważy, że coś tu nie gra.
Chris Higgins na samym początku nie obiecuje dynamicznej akcji, wydaje się, że będzie wprowadzał jedynie proste czytanki przed snem, opowiadania pozbawione dynamiki i pomagające wyciszyć emocje. Odnosi się przy tym do zagadnienia dla maluchów ważnego: przeprowadzka wiąże się zwykle z licznymi wyzwaniami. Trzeba w końcu dobrze poznać nowe miejsce, oswoić się z jego „dziwnymi” odgłosami, zrozumieć, co dzieje się w najbliższym otoczeniu. Dopiero tak pokona się strach czy zniechęcenie, które dotykają również najmłodszych. Najpierw Bella poznaje dom sama, ale już za moment spotka Martę i wtedy nic już nie będzie takie samo. Marta jest kopalnią pomysłów i uznaje, że nie obowiązują jej zasady wprowadzane przez dorosłych. Namawia swoją nową przyjaciółkę do szalonych zabaw, łażenia po strychu (w poszukiwaniu ducha) czy przebieraniu się w suknię ślubną mamy. Nie jest zła, nie zamierza sprawiać szkód, to dzieje się samo, bo dziewczynka nie myśli o konsekwencjach. Interesuje ją tylko to, co wywoła silne emocje i przepędzi nudę. Miewa nawet dobre intencje – chce pomagać Belli w robieniu porządków w pokoju… ale i tak musi się to skończyć katastrofą.
W „Kłopotach za rogiem” pojawia się ta rozbieżność między dobrą zabawą dzieci i ocenami sytuacji z punktu widzenia dorosłego. Tomik napisany jest bardzo prostym językiem, nie ma tu za wiele tekstu – to lektura w sam raz dla najmłodszych. Higgins wciąga odbiorców w akcję, odwołuje się do motywów, które kilkulatki bez trudu zrozumieją i podchwycą. Tu wszystkie tematy są bliskie maluchom: czy chodzi o aklimatyzację na nowym miejscu, czy o lęk przed duchami (kiedy na strychu coś szura, a mama mimo obietnic odmawia sprawdzenia, co to), o przebieranki czy znienawidzone porządki. Jak na razie autor wykazuje się dużym zrozumieniem dziecięcej psychiki, buduje przekonujące charaktery i scenki, które odbiorcy w mniejszym lub większym stopniu znają z własnego doświadczenia. Cała książka jest też wypełniona ilustracjami (czarno-białymi, co w oczach dzieci oddali wrażenie infantylności) – w stylu komiksu, ale kolorowanego również farbkami, co sprawia wrażenie czegoś innego niż zwykle. Chris Higgins dostarcza odbiorcom rozrywki, Emily MacKenzie ilustracjami zatrzymuje ich w akcji i jeszcze bardziej rozrzedza tekst. „Kłopoty za rogiem” to bardzo dobry początek serii – tu może się jeszcze sporo wydarzyć, a bohaterowie przypadną do gustu dzieciom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz