Akapit Press, Łódź 2017.
Sztambuch
Fryderyka wakacje spędza w przedziwnym domu ojca i Elizy i wszystko wskazuje na to, że nudzić się tu będzie niemiłosiernie: nie jest to jej wymarzony sposób na odpoczynek. Przyjaciółki powyjeżdżały, nawet modowym blogiem Fryderyka zwana Fiką nie ma się jak zająć. Przywiozła ze sobą walizkę pełną beżowych ciuchów do rozmaitych stylizacji, ale tu, na terenie dawnego pałacu, czas się zatrzymał. Na szczęście są w pobliżu artystyczne dusze, które przygotowują ciekawe projekty i zrażają entuzjazmem. Można między innymi przyjrzeć się sylwetkom kobiet z różnych wieków, tym paniom, którym nie wystarczała opieka nad domem i wychowywanie dzieci. Fryderyka należy do młodych feministek – a może po prostu chce być istotą samodzielnie myślącą. Buntuje się jak wszystkie nastolatki, jest jednak bardzo inteligentna – jak większość bohaterek książek Agnieszki Tyszki. Ta autorka lubuje się w postaciach niby dystansujących się od otoczenia, samodzielnych i dumnych, a jednak kruchych i wrażliwych. Fryderyka pod wpływem nowych znajomych zaczyna interesować się przeszłością. Dawny sztambuch i dzisiejszy blog krzyżuje, żeby powstał lajkomierz. Modowe stylizacje łączy z odkrywaniem dawnych strojów, w dzisiejsze ubiera pomniki. Robi sporo, żeby udowodnić, że jest postacią kreatywną.
Równolegle do nastolatkowego świata Fryderyki Agnieszka Tyszka wprowadza też poważniejsze tematy. Jedna z kobiet boi się byłego partnera, odkrywa, czym jest toksyczny związek – i że takiej relacji się nie ratuje, można ją tylko przerwać dla własnego zdrowia i bezpieczeństwa. Sfera związków to temat delikatny i kreślony na marginesie. O wiele ważniejszy jest tym razem… rasizm. Pojawiają się w powieściowej przestrzeni ludzie o ciemniejszej karnacji, życzliwi i pomocni. Jednak w niektórych wzbudzają atawistyczny lęk. Tu jest jeden zdeklarowany nacjonalista: goli głowę na łyso, nosi koszulki z patriotycznymi hasłami i nienawidzi obcych. Ta nienawiść czai się w jego spojrzeniu i w każdej chwili może się przerodzić w atak agresji. Gdyby nie miał poparcia w społeczeństwie, może przemyślałby i zmienił swoje zachowanie lub osłabł w gorliwości zwalczania domniemanych uchodźców. Ale zwykłymi ludźmi, zwłaszcza w starszym pokoleniu, też często rządzi strach. Wtedy słychać pokątne szepty o konieczności obrony i o słuszności nacjonalizmu (którego dla unikania niewygodnych prawd nie nazywa się po imieniu). A to już powoli przeradza się w społeczną paranoję, równie niebezpieczną jak każdy fanatyzm. Agnieszka Tyszka pisze tę krótką powieść dla nastolatek zmęczonych typowymi romansowymi fabułami. Fryderyka nie będzie przeżywać pierwszej miłości, spróbuje za to odnaleźć się w przestrzeni, która nie do końca jej odpowiada. Dowie się, że nie zawsze spełniają się marzenia i że czasami trzeba decydować się na kompromisy. Nie straci jednak zapału do działania. Jest to powieść lekka i uzupełniona o wiadomości z przeszłości. Zamykają ją biogramy kilku sławnych kobiet – ale i w ramach samej narracji Tyszka sięga po materiały źródłowe, urozmaica opowieść i podsuwa czytelniczkom sposoby na to, jak przekształcić czy zindywidualizować trendy. Moda nie musi być ślepym naśladownictwem, Fryderyka – kierując się nią w życiu – odkrywa własne pasje i talenty. Jest „Z lajkomierza Fryderyki” książką całkiem udaną, powieścią pop, ale dobrze napisaną. Agnieszka Tyszka wraca do celnych pomysłów i precyzyjnie konstruowanych charakterów. Nie chce zarzucać odbiorczyń słowami, a przeżyciami – a te urozmaica. „Z lajkomierza Fryderyki” to powieść, która nie zawiedzie fanek Agnieszki Tyszki, nadaje się na rozrywkową lekturę. Nie angażuje przesadnie, ale też nie zanudzi miłośniczek obyczajowych historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz