czwartek, 13 lipca 2017

Tomasz Kowal: Miasto w chmurach, miasto pod ziemią

Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.

Śrubki

Harmonijkowe i niewiarygodnie długie książki trafiły w gust najmłodszych czytelników, a właściwie poszukiwaczy treści – nic więc dziwnego, że Nasza Księgarnia kontynuuje pomysł i proponuje dzieciom kolejne „mapy” z zadaniami – tomiki do „klasycznego” oglądania lub rozkładania na większej przestrzeni. „Miasto w chmurach, miasto pod ziemią” to propozycja Tomasza Kowala wpisująca się w sprawdzony schemat. Autor stara się oczywiście po swojemu urozmaicić książkę, wyróżnić się z grona ilustratorów – nadaje jej indywidualny rys bez odchodzenia od przyjętych standardów. Radzi sobie z uzupełnieniem szablonu i wzbogaca go o kolejne pomysły.

Bohaterem tomiku jest Tymek, młody agent specjalny. Ma on znaleźć dwa procesory ukryte w dwóch dziwnych miastach – zresztą motyw robotów i technicyzacji dominuje w tej historii. Tymek poza procesorami znaleźć musi jeszcze wiele innych drobnych przedmiotów, za każdym razem też, to jest z każdą rozkładówką, dostanie nowe niewielkie zadanie. Autor, układając przygodę Tymka, wpatrzony jest mocno w komputerowe zręcznościówki i tym przekona do siebie dzieci. Zwróci na siebie uwagę również za sprawą zgaszonych kolorów. Oddala skojarzenia z kiczowatymi licencyjnymi produkcjami dla najmłodszych, chce też przekonać maluchy, zwłaszcza chłopców, że to „poważna” książka i na takie traktowanie zasługuje.

Tymek udaje się do miast, do których zwykli ludzie nie mogliby się dostać, w końcu jego misja jest tajna i skomplikowana. Jeśli rozłoży się książkę, po jednej i po drugiej stronie pojawi się długa mapa z zadaniami co kilka kroków – z tak przygotowanego tomiku większa grupka dzieci może korzystać równocześnie, pojawi się zatem element rywalizacji i współpracy. Przy tradycyjnym oglądaniu każda rozkładówka i strona przynosi prezentację nowej postaci – mieszkańca miasta. Pojawiają się tu dzieci, roboty, sportowcy, zwierzęta, przechodnie i pracownicy – każdy z jakimś problemem. Ten problem to gotowe wyzwanie dla odbiorcy – musi oderwać się od wyjściowej łamigłówki i szukania przedmiotów, wskazanych na otwarciu mapy i skupić się na zmartwieniu nowego znajomego. A to niełatwe: pies prosi (w swoim języku, jest tu więc i aspekt humorystyczny) o znalezienie kości, a dziecko… o odszukanie maleńkich niebieskich kulek. To zadanie niejednego dorosłego mogłoby zniechęcić. Kolejne strony to kolejne niespodzianki – dowcip przejawia się w pomysłach na bohaterów i zgubione przez nich w chaosie miasta przedmioty, rodzaj zadań pozostaje zawsze taki sam: to szukanie wskazanych motywów. Bez klucza, bez podpowiedzi – trzeba tu nie lada cierpliwości i spostrzegawczości. Tomik będzie uczył maluchy skupienia.

Dwa odrębne miasta to dwie przygody, w których liczyć można tylko na siebie. Tomik staje się popisem graficznym Kowala, pokazem jego możliwości twórczych. Autor najlepiej czuje się w komiksowej urbanistyce, ma wiele pomysłów na przeciwne budynki, maszyny i fabryki, mniej wychodzą mu sylwetki ludzi – ale i tak różnicuje postacie i sprawia, że dzieci będą się chętnie przyglądać każdemu napotkanemu bohaterowi. Chociaż z książki korzystać mogą maluchy, które jeszcze nie potrafią czytać (wówczas polecenia przekażą im rodzice lub starsze rodzeństwo), warto prześledzić napisy występujące na poszczególnych wytworach myśli technicznej – to cała kopalnia dowcipów i niemal przejście do literatury s-f. „Miasto w chmurach, miasto pod ziemią” to publikacja będąca naturalną kontynuacją edytorskiego pomysłu – wykorzystanie potencjału wyszukiwanek i próba przyzwyczajenia najmłodszych do skupiania się na celu. Tomasz Kowal zaprasza dzieci do wyobraźniowych i mocno zurbanizowanych krain, a zamiast skarbów każe im szukać śrubek. Część maluchów będzie tym zachwycona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz