poniedziałek, 26 września 2016

Kent Babb: Iverson. Życie to nie gra

SQN, Warszawa 2016.

Piekło

"Iverson" to książka, jakiej czytelnicy się nie spodziewali. W biografii Allena Iversona (nieautoryzowanej, bo bohater, ku lekkiemu rozczarowaniu autora, nie wykazał zainteresowania tą inicjatywą) sylwetka sportowca zdecydowanie przegrywa z akcentami pozasportowymi, kontrowersyjnym sposobem bycia i problemami koszykarza. Kent Babb wkracza do środowiska, którego nawet nie stara się zrozumieć; nawet gdy bardzo próbował, nie da rady obronić Iversona przed nim samym. Chce przedstawić odbiorcom genialnego koszykarza, talent na wielką skalę – a wciąż musi się mierzyć z przyziemnościami: bójkami, przemocą domową, agresją, szokowaniem innych, brakiem szacunku do wszystkich wokół – oraz unikaniem ciężkiej pracy. Dwa obrazy nadają ton publikacji. To Tawanna, żona walcząca o rozwód – chociaż z Iversonem związała się jako nastolatka i spędziła z nim dwie dekady – oraz koszykarz na dnie, zdumiony, że nikt nie zabiega o jego obecność w drużynie czy w pracy okołokoszykarskiej. Ten tom jest bardzo gorzką książką o tym, z jak wysoka upaść mogą wielkie gwiazdy.

Od samego początku Iverson jest krnąbrny. Sprawia problemy jako dziecko, nie umie się dostosować do panujących reguł. Mimo to spotyka na swej drodze mnóstwo ludzi, którzy chcą mu pomóc – poprawić trudny byt, zapewnić warunki do nauki i do trenowania. Al Iverson nie przestrzega żadnych reguł i wielokrotnie zawodzi: młodą matkę, trenerów czy wychowawców. Babb nakreśla kolejne wyskoki swojego bohatera i aż dziwne, że ktokolwiek, zbrojny w taką wiedzę, mógł mieć jeszcze złudzenia co do dalszych losów chłopaka. Trzeba by chcieć się wyrwać ze środowiska, w którym narkotyki i bójki to standard. I nawet jeśli Iverson budzi litość, kiedy jako dziecko nie może spędzać nocy w domu, odpychanie przez niego życzliwych szybko zaczyna nużyć. Kent Babb nie usprawiedliwia bohatera tomu trudnym dzieciństwem, zwłaszcza że sytuacja nie zmienia się, gdy Iverson zostaje objawieniem koszykówki. Na portrecie pojawiają się kolejne rysy, bardzo poważne problemy i sprawy błahe, które jednak utrudniają funkcjonowanie. Nad wszystkim – widmo Tawanny, która znosi liczne upokorzenia i wciąż ma nadzieję, że uda jej się zmienić małżonka. O ile przeważnie w biografiach sportowych motywy zawodowe dominują, o tyle w wypadku opowieści o Iversonie dominuje agresja, przemoc i zło. Nic dziwnego, skoro właśnie te tematy kształtowały obraz Iversona w mediach, a autor ma dostęp wyłącznie do zapośredniczonych wiadomości.

Kent Babb nie zajmuje się długo boiskowym geniuszem Iversona, skoro musi skupiać się na okrutnej rzeczywistości i szkodach generowanych przez bohatera tomu. Uzmysławia czytelnikom, jak ogromne pieniądze roztrwonił Iverson (mniejszą wagę przykłada do tego, jak je zarobił). Jest mimo wszystko dość życzliwie nastawiony do koszykarza, chociaż odbiorcom trudno taką postawę zrozumieć. Iverson jest jak Piotruś Pan – ale nie tylko nie dorasta: brakuje mu nawet refleksji, że dorosnąć powinien. Ta publikacja pokazuje sportowca, który na szczyt dostał się dzięki ogromnemu talentowi i wbrew wszystkim okolicznościom – i który nie potrafił wykorzystać swojej szansy. Babb pisze tom profesjonalnie, sam unika jednoznacznego krytykowania Iversona, chociaż daje się dostrzec żal, że idol nie poradził sobie z rzeczywistością. To książka mniej dla zainteresowanych karierą koszykarza – legendy NBA – a bardziej dla poszukiwaczy sensacji i pozasportowych ciekawostek oraz dla odbiorców próbujących zrozumieć, dlaczego tej postaci się nie udało. Styl narracji daleki jest od języka brukowców, ale treść siłą rzeczy oddala tom od literatury sportowej. Kent Babb pokazuje, co stało się ze „złotym dzieckiem koszykówki” trochę na przekór snom o sławie. Dzięki kontrowersyjnemu tematowi może zwrócić na siebie uwagę. Stworzył autor tę książkę bez literackich popisów, trochę na kształt prostego reportażu – realizuje niewdzięczny temat, ale nieźle mu to wychodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz