czwartek, 18 sierpnia 2016

Anna Karpińska: Przekonaj mnie, że to ty

Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.

Decyzje

Anna Karpińska wyraźnie rozsmakowała się w historiach obyczajowych z międzynarodowymi romansami w tle. Po raz kolejny pozwala swoim bohaterkom porzucać, przynajmniej na chwilę, szare życie w Polsce i odkrywać szczęście w innych krajach (tym razem padło na Hiszpanię). W powieści „Przekonaj mnie, że to ty” wprowadza przystojnych południowców, by zachwiali i tak nieuporządkowanym życiem bohaterek i pojawili się w najbardziej odpowiednim do tego momencie. Na pierwszy plan wysuwa się Juan, ale daleko w tle jest i jego przyjaciel, grawitujący ku innej Polce, a przeczący stereotypowi podrywacza i lekkoducha.

Rozpina Karpińska historię między dwoma pokoleniami. Matka, Urszula, nie może dogadać się z dorosłą i wymagającą córką, Edytą. Pięćdziesięciolatka grzęźnie w rodzinnym pensjonacie, dla dobra bliskich rezygnuje z własnych marzeń i gotowa jest poświęcić wszystko, by zapewnić szczęście Edycie. Tymczasem Edyta chciałaby sama decydować o sobie, nie czuć presji, że powinna iść na studia lub znaleźć sobie dobrą pracę. Buntuje się przeciwko nadopiekuńczej rodzicielce, a z tego nic dobrego wyniknąć nie może. Edyta jest rozpieszczona i impulsywna, łatwo podejmuje ostateczne decyzje, bez względu na to, czy chodzi o mieszkanie, czy o wyjazd za granicę. Nie zamierza dla nikogo się poświęcać, bo kiedy tak zrobi – żałuje.

W „Przekonaj mnie, że to ty” dzieje się sporo. Autorka oddaje głos raz Urszuli, raz Edycie, więc czytelniczki poznają osobno motywacje każdej ze stron. Kiedy bohaterki zaczynają wsłuchiwać się w siebie i podejmować samodzielne decyzje, odbiorczynie dostaną dwie równoległe historie. U Urszuli będzie to układanie sobie życia po śmierci męża. Kobieta znajduje nową miłość i postanawia wreszcie napisać książkę (od pewnego czasu Anna Karpińska odwołuje się do swoich wcześniejszych powieści i wplata je w fabułę, trochę to naiwne, ale pomaga wypełnić zainteresowania postaci). Niespodziewane wydarzenia sprawiają, że budzi się w niej trauma z przeszłości, historia, na którą także Edyta nie pozostanie obojętna. Z kolei Edyta ma własne zmartwienia. Jej doświadczenia wydają się mniej angażować autorkę (stąd w paru miejscach konieczne dla akcji wstrząsy), bliższa Karpińskiej jest bez wątpienia Urszula, która dopiero w średnim wieku zebrała się na odwagę i walczy o to, co dla niej ważne. W „Przekonaj mnie, że to ty” bywa sentymentalnie, czasami nie obejdzie się bez wielkich słów i wielkich zapewnień, autorka próbuje samą siebie przekonać co do prawdziwej miłości od pierwszego wejrzenia – wie, że tego chcą od tomu czytelniczki. A jednak nie wypada niedojrzale i w kontekście swoich wcześniejszych książek, i w porównaniu do mód rynkowych. Pisze Karpińska po swojemu, trochę ckliwie, trochę serialowo, ale z wiarą w prawdziwość prezentowanych emocji i wzruszeń.

Do tej historii wprowadza całkiem sporo postaci. Dwie bohaterki nie funkcjonują w próżni, Anna Karpińska zapewnia im wieloosobowe towarzystwo i dba o różnicowanie relacji. Nie zajmuje się natomiast indywidualizowaniem języka: chociaż obie bohaterki przemawiają bezpośrednio, styl narracji się nie zmienia (czytelniczki dostają podpowiedź w postaci imienia przed rozdziałem). Nie jest to przeszkodą w lekturze, dla Karpińskiej bardziej liczy się nasycenie opowieści zdarzeniami o mocnym ładunku uczuciowym niż jakiekolwiek zabawy formą. „Przekonaj mnie, że to ty” to zestawienie wyzwań, z jakimi muszą mierzyć się bohaterki na różnych etapach życia – i opowieść o poszukiwaniu szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz