Akapit Press, Łódź 2016.
Szukanie siebie
Nie ma dobrego przepisu na rozwód. Rodzice Julianny, bohaterki tomu „Miłość niejedną ma minę”, chcą oszczędzić córce przykrych scen. Rozstają się w zgodzie, poznają swoich nowych partnerów i udają jedną wielką szczęśliwą rodzinę. Nastolatka już chyba wolałaby awantury i kłótnie, jak u swojej przyjaciółki. Jej rodzice stracili dawną radość, mama potrafi doradzać innym (prowadzi odpowiedni dział w gazecie), ale w domu sobie nie radzi. Agnieszka Tyszka sprowadza więc Juliannę do ciociobabci Marietty, do mieszkania przytulnego, kolorowego i pachnącego dobrym jedzeniem. Dziewczyna podejmuje pierwszą w życiu poważną decyzję.
„Miłość niejedną ma minę” to poppowieść, szybka, skondensowana i optymistyczna mimo dawki trudnych zagadnień. Na szczęście Julianna spotyka bratnie dusze. Na pierwszym miejscu jest Marietta, która bez wahania przygarnia zagubioną krewną, daje jej cza na przemyślenia i dawkę pełnej zrozumienia miłości. Konflikty odreagowuje bohaterka ze swoimi rodzicami, u Marietty nie ma już powodów, żeby walczyć lub buntować się. Tu pojawiają się za to szanse na realizowanie marzeń, a dobre zmiany wydają się być na wyciągnięcie ręki. Drugie schronienie daje Balbina, przyjaciółka Julianny. Ta nastolatka również przechodzi domowe burze, ale wykazuje się zadziwiającym rozsądkiem. Nie szarpie się i nie miota jak Julianna, na wszystko potrafi spojrzeć z dystansu, a do tego udziela znakomitych i wyjątkowo trafnych rad. W tej postaci Tyszka ukrywa wskazówki dla odbiorczyń. Julianna przeżywa dylematy, które mogłyby wprawić niejednego w złość, Balbina przywraca wyzwaniom właściwe proporcje. Wykazuje się wielkim rozsądkiem, uspokaja sumienie, wskazuje najlepsze drogi, odpędza gniew (fałszujący często decyzje). Taka przyjaciółka przydałaby się każdej nastolatce, więc dobrze, że Agnieszka Tyszka udostępnia ją młodym czytelniczkom. Do sympatycznych bohaterek zalicza się również babcia Balbiny, kolejna (poza babcią Julianny) postać przywracająca starszym prawo do czerpania z życia pełnymi garściami. Babcia Henia w podeszłym weku znajduje bowiem wielką miłość i nie zamierza marnować czasu. Bierze ślub – a wcześniej zachowuje się jak nastolatka, czerpiąc ogromną przyjemność z kupowania modnych ciuchów i kosmetyków. W zasadzie u Tyszki nie ma bohaterów z gruntu złych, są tylko nieszczęśliwi i zagubieni – ale ich dylematy równoważy azyl u Marietty. Żeby obyczajowe perypetie nieco urozmaicić, autorka dodaje wątek metafizyczny, rodzinny sekret i niewytłumaczalne zjawiska. Świat Julianny zaczyna się porządkować wtedy, gdy dziewczyna naprawdę tego będzie potrzebowała.
Agnieszka Tyszka wybiera prosty i przezroczysty język, a indywidualizm swojej bohaterki podkreśla w najprostszy sposób – w szkolnych wypracowaniach, eksperymencie psychologicznym – uczniowie mają w anonimowych pracach i formalnych zabawach przedstawiać siebie i otoczenie. Tu Julianna wyszukuje po prostu ciekawostki o zagrożonych wyginięciem gatunkach zwierząt, co koresponduje z jej marzeniami dotyczącymi przyszłego zawodu. Tyszka nie ma zbyt dużo czasu na rozważania o charakterze czy osobowości Julianny, posiłkuje się zatem prostym chwytem normalnym w tego typu powieściach. „Miłość niejedną ma minę” to czytadło dla nastolatek – lektura o znajdowaniu własnego miejsca w świecie, o próbach zmierzenia się z dorosłymi wyzwaniami, o przyjaźni i pierwszej miłości (ledwie zasygnalizowanej). Autorka pokazuje, że nawet z beznadziejnej sytuacji znajdzie się wyjście, chociaż za wolność czasem słono się płaci. Pisze z humorem i ze zrozumieniem dla nastolatek, jest w kreacji Julianny przekonująca – nieprzypadkowo dziewczyna działa impulsywnie i przyznaje się do rozmaitych lęków czy słabości. Agnieszka Tyszka wie, jak pisać dla młodzieży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz