środa, 17 lutego 2016

Michael Gerard Bauer: Alek Topa. Superchłopak!

Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.

Superlekcja

W drugim tomie przygód Alka Topy tajny agent Derek Demolka Demon walczy ze stukniętą mumią i Nikczemnym doktorem Nikczemikowskim z Nikczemnikowa Dolnego, a sam Alek – ze swoimi prywatnymi fobiami. Po raz pierwszy chłopaka, który czas na lekcjach zabija rysowaniem komiksów, może ucieszyć temat szkolnego projektu. Klasa Alka ma się bowiem zająć superbohaterami (co martwi jedynie klasową prymuskę, która przez ciągłe odrabianie lekcji nie ma czasu na zajmowanie się zdobyczami popkultury). W tym temacie Alek Topa powinien stać się mistrzem. Tyle tylko, że pewne okoliczności sprawiają, że chłopak po raz kolejny okazuje się pośmiewiskiem rówieśników. Niechcący na lekcję o superbohaterach przynosi i przedstawia klasie ulubioną maskotkę młodszej siostry, boi się pasikoników, a do tego przechodzi przez tunel strachu spreparowany przez starszych uczniów. Ujawnia swoje lęki, więc może łatwo zamienić się w obiekt drwin szkolnych prześladowców – a wszystko dlatego, że pragnie wzmocnić swoją pozycję superbohatera i pomagać potrzebującym rówieśnikom. Michael Gerard Bauer nie ma wątpliwości, w jakim kierunku prowadzić Alka: to bohater stworzony do wpadania w tarapaty i to bez przerwy. Mali odbiorcy będą się śmiać z przygód Alka Topy, ale otrzymają też kilka cennych lekcji. Bo chociaż ta komiksowa powieść skonstruowana jest stosunkowo prosto, zmieściło się w niej kilka morałów.

Morałów nie mają przygody agenta Demolki. Tu Alek-autor stawia na absurdalną misję pełną adrenaliny, za to trochę pozbawioną sensu. To ukłon w stronę komiksowych lektur dla najmłodszych, fenomenu niezrozumiałego przez dorosłych. Tu króluje bardzo prosty humor i nastawienie na akcję bez jakichkolwiek refleksji, każdy wprowadzany wątek tylko podsyca nieprawdziwość opowieści i nawiązania do dziecięcej wyobraźni – oraz do telewizyjnych kreskówek pozbawionych ambicji. Odskocznią od przygód agenta Demolki są doświadczenia Alka Topy. Równie silnie przerysowane i nieprawdziwe, wzbogacone są jednak o rozmaite nauczki. W obu płaszczyznach książki widoczna jest przesada, teatralizacja i zamaszystość gestów oraz upodobanie do widowiskowych klęsk. Agent Derek Demolka wychodzi cało z opresji jako superbohater i efekt kreacji. Alek Topa w oczach kolegów pogrąża się coraz bardziej, serię kataklizmów przerywa autor dopiero wtedy, gdy bohater nie może się już niżej stoczyć. Wiadomo, że ratunek nadejdzie, nie wiadomo – w jakiej formie. Alek na szczęście ma zdrowy dystans do porażek i nie załamuje się nawet wtedy, gdy śmieją się z niego najbliżsi.

Skłonność do przesady ujawnia się także w czarno-białych ilustracjach. Joe Bauer stosuje system „młodzieżowych” rysunków (tak rysowałyby nastolatki, gdyby tylko wiedziały, jak uzewnętrzniać emocje postaci), uwielbia karykatury i operowanie zdobyczami popkulturowymi. Raz sięga po motywy z mangi, raz – po elementy dziecięcych kolorowanek. Rysunki są bardzo proste i komiksowe, Joe Bauer zapełnia nimi marginesy, zamierza wciąć się w narrację i istnieć równolegle z nią, czasami coś do niej dopowiada. Postacie są tu bardzo charakterystyczne i najczęściej uchwycone w zabawnym momencie, chociaż im samym do śmiechu być nie musi. Joe Bauer podchwytuje styl opowieści i przerabia go na język prostych rysunków satyrycznych z silnie zaznaczaną ekspresją.

„Alek Topa. Superchłopak!” to drugi tomik w cyklu, który powstał w odpowiedzi na rynkową modę. Powieści obrazkowe cieszą się aktualnie wielkim powodzeniem u małych odbiorców i autorzy kolejnych serii bezbłędnie to wyczuwają. Alek Topa również w charakterze nie różni się od swoich starszych braci, Cwaniaczka czy Luzaka. To bohater, którego wszędzie pełno i który nie pozwoli sobie na bezczynność. W głębi duszy jest dobry (i czytelnicy to zauważą, w odróżnieniu od części kolegów Alka), tylko ma pecha, co z kolei pozytywnie wpływa na fabułę. A że „Superchłopak” to pozycja wysnuta ze szkolnego zadania, odbiorcy – jak i bohater – czegoś się tu dowiedzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz