Znak, Kraków 2015.
Zagrożenie
Dwa zagrożenia dla rodzeństwa, Romulusa i Fabioli, szykuje Ben Kane w tomie „Srebrny orzeł”, drugiej części trylogii Zapomniany Legion. Romulusowi bez przerwy zagląda w oczy śmierć. Fabiola poza tym musi bronić się jeszcze przed gwałcicielami. Jest piękna – ani losy niewolnicy ani doświadczenia w lunaparze nie odebrały jej urody. Kiedy ktoś pozna w niej dawną niewolnicę lub prostytutkę nie ma jednak oporów przed realizowaniem swoich fantazji seksualnych. Ale i sama Fabiola używa swojego ciała jako karty przetargowej, gdy potrzebuje uzyskać ważne informacje. Romulus wiedzie życie niemal nudne, ale przychodzi czas, gdy trzeba będzie opuścić Zapomniany Legion. „Srebrny orzeł” to tom ucieczek. Fabiola nie może dłużej pozostać w Rzymie, a trzem przyjaciołom trzeba w końcu opuścić towarzyszy broni. Dobrze, że autor przeplata te przygody rodzeństwa, bo inaczej przykułby do swojej książki tylko miłośników scen batalistycznych. Owszem, stara się urozmaicać walki – w jednej pojawią się na przykład słonie – ale to za mało, żeby zdynamizować opowieść. Bezustanna bliskość śmierci w końcu znieczula, a przecież żołnierze z Zapomnianego Legionu wydawali się wcześniej wartymi uwagi indywidualistami. W przypadku Fabioli sprawy okazują się bardziej skomplikowane: bohaterka może snuć śmiałe plany, a przez to, że nie ma nic do stracenia – realizować najbardziej szalone pomysły. Zwolenników zdobywa na różne sposoby, a dawne dobre uczynki powracają do niej w nieoczekiwanych momentach. Problemem w konstrukcji tej postaci – jak zresztą wielu w tej powieści – staje się brak rysu psychologicznego. Fabiola wiele razy może wykorzystywać seks jako drogę do celu (lub padać ofiarą żądz przypadkowych mężczyzn), a jedynym śladem owych wydarzeń jest zwierzęcy strach tuż przed aktem płciowym. W żaden sposób nie przekładają się tak silne przeżycia na postawę bohaterki: jedną tylko próbę gwałtu kobieta traktuje jak powód do pielęgnowania w sobie uczucia nienawiści. To jednak nie wystarczy do zbudowania charakterystyki.
Przy fabularnej jednokierunkowości jest „Srebrny orzeł” powieścią napisaną dość zgrabnie. W stosunku do pierwszego tomu dużo mniej tu kolokwializmów i współczesnego slangu: to, co raziło w poprzedniej lekturze, zostało złagodzone i zastąpione językiem bardziej literackim, pasującym do powszechnego wyobrażenia stylu powieści historycznej. Ben Kane znacznie rzadziej posługuje się również rozbudowanymi partiami dialogowymi: dostrzega smaczki płynące z widowiskowych opisów, chce opowiadać historię obrazami. To oznacza, że czasem pociągają go turpistyczne sceny, ale jest w tym teraz większe zaufanie do literackości tekstu. „Srebrny orzeł” to sprawność warsztatowa ale bez możliwości sugerowania finezyjnych relacji między bohaterami. Najwyraźniej Ben Kane zbyt mocno wziął sobie do serca podpowiedź, że nic tak nie zaciekawia masowej publiczności jak seks i przemoc. Pod dostatkiem tu jednego i drugiego, pytanie tylko, co z tego wynika. Kane funduje swoim postaciom liczne wstrząsy, zapomina za to o normalnej egzystencji, uczuciach i postawach niezwiązanych z heroizmem. To nie musi wystarczyć, żeby przykuć uwagę czytelników – po dobrze przyjętym tomie drugi wydaje się dość ostrożny – nawet mimo czyhających zewsząd niebezpieczeństw.
Ben Kane zapatrzony w powieści historyczne usiłuje wzbudzić zainteresowanie postaciami z innej kultury, robi to metodą najprostszą – odwołaniami do przeżyć uniwersalnych. Nie musi zbyt wiele tłumaczyć, kiedy ukazuje strach przed utratą życia lub honoru – to rozwiązanie wygodne, ale też pozbawiające części przyjemności odbiorców, nie pozwala im bowiem w pełni uczestniczyć w prezentowanym świecie, nie zakorzenia tomu w historii – a w pophistorii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz