Świat Książki, Warszawa 2015.
Profesjonalista
„7 dni świat Andrzeja Turskiego” to biografia przygotowana zgodnie z rytmem sztandarowego programu jej bohatera. Urszula Chincz – córka Turskiego – oraz Anna Morawska, „córka telewizyjna” napisały książkę o legendzie dziennikarstwa rzetelnie i ciekawie. Pierwotnie ten tom tworzyć miał Andrzej Turski, ale zmarł, zanim doszło do spisania wspomnień. Autorki wybrały więc formę, która sama się narzuciła: przyjrzały się siedmiu „dniom” życia Turskiego – siedmiu ważnym dla niego (i dla czytelników) zagadnieniom. Dzięki tematyzowaniu opowieści uniknęły pułapek gatunku i sprawiły, że czytelnicy chętnie będą po tę publikację sięgać. To książka dobrze napisana – już na poziomie konstrukcji.
Siedem wielkich tematów to kolejno: dzieciństwo i młodość, muzyka, radio, wędkarstwo, telewizja, „Panorama” i miłość. Tematami prywatnymi zajmuje się Chincz, tematami zawodowymi – Morawska. W ten sposób autorki unikają stylistycznego rozgardiaszu i powtarzania części tematów, a do tego mogą bardzo rzetelnie prowadzić kolejne relacje. Nie unikają zagadnień trudnych i nawiązań do polityki, choć nie to jest ich podstawowym celem. W całej książce przewija się natomiast motyw dziennikarskiego rzemiosła. Autorki wykorzystują każdą okazję, żeby zaprezentować czytelnikom, na czym polegała dziennikarska filozofia Andrzeja Turskiego. Im dalej, tym więcej informacji etyczno-dziennikarskich i praktycznych podpowiedzi. Przychodzi czas na to, by współpracownicy podzielili się tajnikami zawodu i spróbowali określić, na czym polegał fenomen Andrzeja Turskiego oraz prowadzonych przez niego programów. Kiedy rzecz dotyczy radia lub telewizji, pojawia się cały zastęp wdzięcznych dziennikarzy – i szereg wskazówek, dzięki którym Turski urasta do rangi autorytetu. Jednak kiedy rozdziały odnoszą się do kwestii domowych, wszystko wygląda inaczej. Tu Chincz opowiada o pasjach ojca i jego słabostkach, o relacjach z przyjaciółmi, o małżeństwie rodziców. Nie ukrywa tematów przykrych, niektóre wręcz celowo rozbudowuje, żeby uciąć wszelkie niepotrzebne plotki i domysły. Ma prawo do prywatnego spojrzenia – i z tego prawa skwapliwie korzysta. Buduje jednak opowieść niesentymentalną, za to barwną i momentami nawet dowcipną. Andrzej Turski widziany przez pryzmat pracy (dla niego – najważniejszej) i przez pryzmat rodziny daje się poznać nie tylko jako wymarzony dziennikarz. Ta książka nie kreuje legendy – za to czerpie z obrazu legendy, próbuje oddać charakter i poglądy człowieka, który dla wielu z bliskiego otoczenia był wzorem, a dla odbiorców – publiczności radiowej i telewizyjnej – „ludzkim” prezenterem z wielką charyzmą.
Obie autorki sięgają zarówno po wyznania bohatera tomu, jak i po wspomnienia czy opinie bliskich, obie też nie ukrywają sympatii do niego. Najciekawiej objawia się to w podpisach do zdjęć: są one miniaturowymi opowiastkami, przypominają rytuał oglądania albumów z fotografiami w gronie najbliższych. To również sposób na związanie czytelników z biografią. Próba pokazania fenomenu Andrzeja Turskiego zamienia się w ciepłą opowieść z nieco gorzkim zakończeniem. Autorki zwracają uwagę na mechanizm krzywdzących plotek i korzystają z okazji, żeby wyprostować niektóre informacje. Książkę kończy niezwykłe posłowie – zestaw wybranych puent Turskiego. Dzięki temu kolejne pokolenia czytelników będą miały próbkę stylu, o którym w całej książce dużo się mówi.
Ta książka nie mogłaby powstać, gdyby nie dwa odrębne spojrzenia na bohatera. Autorki wypracowują równowagę tematyczną i pokazują dziennikarski profesjonalizm – widoczny znak „szkoły Turskiego”. Proponują biografię, z której adepci dziennikarstwa wiele się nauczą – ale nie tylko dla lekcji zawodu można po tę pozycję sięgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz