Jaguar, Warszawa 2015.
Pułapki
Za Harriet Manners i jej zwariowanym światem można się stęsknić nawet wtedy, gdy nie należy się do grupy docelowej odbiorczyń serii Holly Smale. Ta autorka jednak potrafi prowadzić opowieść z wielkim poczuciem humoru i wyobraźnią – odchodząc przy tym od literackich wzorców. Także „Japońską katastrofą”, drugim tomem o geek girl, to udowadnia. Tym razem modelka z przypadku, nastoletnia Harriet, ma szansę spełnić swoje życiowe marzenie: udać się do Japonii. Ta wiadomość osładza nieco zepsute wakacyjne plany. Zresztą Harriet daje się wyrwać z domu, bo niespodziewanie czuje zazdrość w stosunku do dziecka, które nosi w brzuchu Annabel, jej macocha. Japonia brzmi obiecująco, ale dziewczyna nie spodziewa się nawet, co tam zastanie. Jej opiekunką ma być ekscentryczna babcia, w swoich szaleństwach podobna do agenta Wilbura. Współlokatorki to modelki: zabawna skośnooka Rin i księżniczkowato piękna Poppy. Pojawia się tu też Nick. Ten sam, który w pierwszym tomie zawrócił nieśmiałej geek girl w głowie. Ten sam, który zostawił ją przed egzaminami i przez dwa miesiące się nie odzywał. Ten sam, który teraz najwyraźniej stał się idealnym partnerem dla Poppy. Harriet musi zapomnieć o złamanym sercu. Ma tu pracę i ważne obowiązki. Tyle że najwidoczniej ktoś życzy jej bardzo źle.
W dalszym ciągu bohaterka ma problemy z odczytywaniem intencji ludzi, chociaż przyswaja bez trudu liczne ciekawostki z różnych dziedzin wiedzy. W dalekiej Japonii czuje się jeszcze bardziej wystawiona na cel: nie ma przy sobie ani jedynej przyjaciółki Nat, ani osobistego stalkera – kumpla Toby’ego. Z oczywistych względów odrzuca opiekuńczego Nicka, rodziców nie chce martwić, a babcia pierwszego dnia odjeżdża w siną dal. Teraz, gdyby cokolwiek poszło nie tak, świat Harriet runie. I dlatego katastrofy zawodowe splatają się tu z prywatnymi i zamieniają w sytuację bez wyjścia – Holly Smale (na szczęście) nie zna ograniczeń w tworzeniu pułapek oraz przeszkód dla bezbronnej nastolatki.
Gdyby kariera modelki była marzeniem i przeznaczeniem Harriet, Holly Smale nie udałoby się tworzyć kolejnych komicznych punktów fabuły. Dowcip polega tutaj na niedopasowaniu bohaterki do sytuacji (co wywołuje też autoironię) i na przejaskrawianiu wpadek. „Japońska katastrofa” to również starannie obmyślane charaktery – do Wilbura i Toby’ego dołączy teraz Rin i babcia Harriet, każdy, kto wchodzi na scenę, ma coś ciekawego i zabawnego do zaprezentowania. W otoczeniu geek girl nie ma nudziarzy, zresztą nawet sama Harriet, mimo społecznego nieprzystosowania, do nudziarzy nie może się zaliczać. Dziewczyna wykazuje się talentem do niszczenia wszystkiego, co powinno zostać ochronione i do kompromitowania się na każdym kroku. A przecież humor tej serii polega na sympatii do bohaterki (i jej dziwactw). Holly Smale wie dobrze, jak wywoływać śmiech – jej rozwiązania pozwoliły już na wypełnienie ciekawymi historiami dwóch tomów, a nie ulega wątpliwości, że fanki Harriet czekać będą na kolejne.
Ta powieść przywraca nastolatkom wiarę w siebie, ale pokazuje też, jak nieporozumienia mogą zniszczyć poczucie szczęścia. Smale wplata do tomu i wątek romansowy, i temat prawdziwej przyjaźni, próbuje też wskazać przyczyny niechęci czy odrzucenia – ale nigdy nie poucza. Jej Harriet jest ostatnią osobą, którą można by stawiać za wzór – więc czytelniczki z radością sięgną po historię przełamującą konwencję. Ta bohaterka powinna zrobić furorę w literaturze młodzieżowej – a autorka zasługuje na uwagę za sprawą ponadprzeciętnego poczucia humoru, licznych ciekawostek i nietypowego kierunku rozwoju fabuły. O kolorycie lokalnym „Japońskiej katastrofy” nie trzeba nawet wspominać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz