piątek, 29 maja 2015

Haśka. Poświatowska we wspomnieniach i listach. Oprac. Mariola Pryzwan

Marginesy, Warszawa 2015.

Romanse platoniczne

Dla fanów Marioli Pryzwan – a nie ma wątpliwości, że po serii publikacji w Marginesach ta autorka takich się doczekała – „Haśka” to naturalna kontynuacja tomów wspomnieniowych. Nic w niej zaskakującego: szereg wspomnień ułożony jest od wyznań najbliższych Haliny Poświatowskiej i często przetykany listami bohaterki tomu oraz materiałami graficznymi. Mariola Pryzwan cudzymi słowami prowadzi spójną opowieść – a wydaną przed laty książkę uzupełnia teraz o kilka tekstów i o nieodłączne w cyklu ilustracje. „Haśka” staje się więc ważnym dodatkiem do biografii Poświatowskiej, a i przeglądem komentarzy z rzadka odnoszących się do literatury. „Haśka” to przede wszystkim opowieść o kobiecie. Akcentuje się tu problemy z sercem bohaterki – jednak motywy szpitalne nie są w stanie zdominować relacji damsko-męskich. „Haśka” to obraz poetki, która lubi uwodzić mężczyzn (nawet jeśli ogranicza to tylko do platonicznych relacji), chce żyć chwilą i cieszyć się każdym dniem. W zebranych tu wspomnieniach Haśka zawsze wygląda podobnie, bez względu na to, czy opowiadają o niej przyjaciele czy lekarze. Nieco w tle pobrzmiewa motyw, który rozpalać będzie literaturoznawców: rywalizacja na talenty z Lilką, Marią Pawlikowską-Jasnorzewską – o tej kwestii wspomina oczywiście siostra i ambasadorka Lilki, Magdalena Samozwaniec.

Wśród autorów wspomnień znajdują się głośne nazwiska (nie zabrakło nawet Wisławy Szymborskiej), ale i ludzie, którzy nie zapisali się w historii literatury, krewni, znajomi czy przyjaciele. Nie zawsze przedstawiają Poświatowską w samych superlatywach, chociaż krytyki są raczej oszczędne. Dużo więcej niż z konwencjonalnych uwag wyczytać można z listów samej Haśki, pisanych na gorąco autokomentarzy. W nich poetka zmienia twarze, kreuje swoje postawy w zależności od adresata i uczuć, jakimi go darzy. Te listy, oddanie głosu bohaterce tomu, bardzo urozmaicają lekturę, a przy okazji pomagają też w stworzeniu obrazu obustronnej relacji, nieco wyjaśniają kolejne spostrzeżenia, a i odbierają publikacji funeralnych tonów. „Haśka” zaczyna dzięki temu funkcjonować jako miłe uzupełnienie biografii i przypis do wierszy.

W tym obrazie Poświatowskiej poezji nie ma zbyt wiele: Pryzwan stara się nie przytłaczać odbiorców utworami Haśki – bo też niezbyt mieszczą się one w konwencji wspomnień i przełamują opowieść o życiu. O recepcji twórczości świadczą natomiast – na przykład – reprinty okładek tomików wydawanych w różnych krajach. Zresztą prasowe wycinki, zdjęcia i przedruki to bardzo dobre uzupełnienie tego tomu. Artystyczne często kadry przedstawiają kobietę świadomą własnej ogromnej urody, rozbijają zwyczajną codzienność i odwracają uwagę od problemów nie do pokonania. Szkoda tylko, że artykuły prasowe pojawiają się na prawach ilustracji a nie dokumentu – co oznacza, że nie da się włączyć ich do lektury.

Jest „Haśka” publikacją, która nie zastąpi typowych biografii (ale funkcjonować może jako ciekawe uzupełnienie historycznoliterackich i życiorysowych analiz). Tu bohaterka tomu przedstawiana jest przez pryzmat normalności: Mariola Pryzwan nie stara się jej wychwalać, nie odrzuca negatywnych opinii, a z dostępnych wspomnień układa całkiem spójną relację. Rezygnuje przy tym z przeładowywania książki przypisami: ogranicza się do pojedynczych haseł określających rodzaj znajomości autora wspomnienia z Poświatowską. Zwykłemu czytelnikowi takie rozwiązanie wystarczy, żeby zorientować się w sieci powiązań i właściwie odczytywać przesłania tekstów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz