środa, 1 maja 2013

Jagoda Opalińska: Roman Kłosowski. Z Kłosem przez życie

Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

Aktorskie zwierzenia

Gdyby nie krótki fragment rozmowy z końca tomu, na Jagodę Opalińską posypałyby się gromy. Przekroczyła bowiem uprawnienia ghostwritera i dziennikarza, a nawet redaktora – i stała się pisarką co niekoniecznie w biografii imitującej autobiografię powinno mieć miejsce. Prowadzi bowiem historię Romana Kłosowskiego w jego imieniu, lecz dokonuje przy tym słownej i stylistycznej ekwilibrystyki, w nieprzezroczystym języku skrywając charakter postaci. Próbuje oddać przedwojenną kindersztubę, za jaką tęskni część starszych odbiorców, decydując się na erudycyjne popisy. Zgrzyt pojawi się zatem na zestawieniu postaci Romka Maliniaka i eleganckiego, „profesorskiego” języka, z którym dzisiaj część odbiorców może mieć drobne problemy. Tak bardzo chciała Opalińska uciec od konwencji publikacji w stylu pop, prostej, łatwej i przyjemnej, że obdarzyła swojego bohatera skłonnością do oratorskich popisów i barokowej przesady w ozdabianiu wypowiedzi. Gdyby tom prezentowany był w formie wywiadu-rzeki, rozmówcy posługiwaliby się tym samym nienaturalnym stylem i tworzyliby wzajemnie swoje karykatury. Wybór jednoosobowej narracji podyktowany został więc nie tylko ucieczką od mód.

Tyle że Roman Kłosowski nie wypowiada się w tym tomie jak Roman Kłosowski, a jak Jagoda Opalińska. Kto wie, czy przy takiej narracyjnej wyrazistości nie byłoby bezpieczniej napisać po prostu książki o aktorze. Jednak wtedy Opalińska nie mogłaby do owej silnie intelektualizowanej narracji wtrącać kolokwialnych zwrotów charakterystycznych dla swobodnej rozmowy i dużo bardziej pasujących do wizerunku Kłosa. Nie można zatem aktora poznać od strony językowej – warto się skupić na treści.

Biografie aktorów i wywiady-rzeki w ostatnich latach powstają przede wszystkim jako publikacje okolicznościowe – z okazji kilkudziesięciu lat pracy artystycznej (lub urodzin). Nie inaczej jest i tym razem, a sposób ukoronowania artysty opowieścią o jego dorobku staje się też dla szerokiej publiczności szansą na dokładniejsze poznanie drogi twórczej. Tutaj Kłos piórem Opalińskiej opowiada o swoich zawodowych początkach w szkole teatralnej, o rolach i scenicznych doświadczeniach, o swoich nauczycielach, którym składa hołd. Jest też i odrobina prywatności: motyw żony, rodziny, psów. Swoją chorobę aktor zbywa jednym zdaniem, przyjaciołom dziękuje. Nie odsłania zbyt wiele ze sfery osobistej, a Opalińska też nie wydobywa na światło dzienne tematów mniej wygodnych, pozwala za to Kłosowskiemu na analizowanie dokonań i mierzenie się z legendarnymi (czy „kultowymi”) rolami. To bardziej opowieść o aktorze – czasami wzbogacona o drobną anegdotę ze sceny. Opalińska niezbyt dobrze czuje się w przekazywaniu humorystycznych doświadczeń, nie buduje napięć przed puentą, więc w anegdotach część czytelników znajdzie przede wszystkim uśmiech.

Mimo zasłon i kurtyn, którymi Jagoda Opalińska oddziela Romana Kłosowskiego od publiczności, aktor przyznaje się do rozmaitych słabostek czy przyzwyczajeń, pozwala sobie na ujawnianie swoich cech charakteru i poglądów na zwyczajne życie. Książka jest dla Kłosa okazją do podziękowań – sprawdza się zatem jako typowa publikacja okolicznościowa, tom napisany „z okazji”. Do półprywatnego wizerunku dochodzą tutaj zdjęcia z prywatnych albumów aktora – działają jak zachęta do wspólnego świętowania, przybliżają do artysty i pozwalają przełamać erudycyjny styl samej książki.

Tom „Z Kłosem przez życie” złożony jest z serii wspomnień. Nad chronologią dominuje tematyka, a aktor może powracać tylko do tych punktów swojej egzystencji, o których chciałby opowiedzieć szerszej publiczności. Do sposobu, w jaki publikacja została spisana, odnosi się w finale, nie pozostawiając czytelnikom wątpliwości, kto odpowiada za językowe poszukiwania. Ale odbiorców i tak najbardziej będzie interesować, co Roman Kłosowski opowie o swoim życiu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz