WAM, Kraków 2013.
W pogoni za szczęściem
Rozprawa o szczęściu. Praca naukowa, w której autor próbuje prześledzić znaczenie szczęścia w filozofii i religii. Propozycja zatrzymania się nad tym zjawiskiem, pokazania szczęścia jako czegoś więcej niż tylko zalecenie keep smiling. Tym jest książka Andrzeja Zwolińskiego „Szczęście brutto. Człowiek w poszukiwaniu szczęścia”. Autor odrzuca huraoptymistyczne postawy i modne „mantry”, które mają zapewniać człowiekowi poczucie zadowolenia każdego dnia – w zamian za to chce pytać o miejsce szczęścia w świecie oraz przekonaniach ludzi.
Do zadania przygotowuje się bardzo rzetelnie, staje się właściwie przewodnikiem po poglądach na temat szczęścia. Przywołuje nawet kraj, w którym miara szczęśliwości mieszkańców jest ważniejsza niż PKB. Oczywiście rozpoczyna od szukania definicji szczęścia, przedstawia drogę umożliwiającą zrozumienie tego zjawiska, chociaż jest też świadomy jego subiektywnego charakteru. Daje natomiast czytelnikom sporą szansę na zastanowienie się nad własnymi priorytetami i miejscem szczęścia wśród nich. Sięga do filozofii starożytnej, by stamtąd zacząć wędrówkę przez dzieje – w odkrywaniu szczęścia w różnych wiekach. Prowadzi aż do współczesnych prób programowania szczęścia, pisząc o popularności NLP (między wersami daje się wyczuć, co o tym sądzi, chociaż otwarcie raczej nie krytykuje tego rozwiązania; stara się zachować obiektywizm badacza). Pyta również o miejsce szczęścia w psychologii – a dokładniej o spychanie szczęścia na margines zainteresowań psychologów.
Dalsza część tomu przynosi przegląd pozornych wspomagaczy lub katalizatorów szczęścia. Mówiąc prościej, Zwoliński sprawdza, co może zapewnić szczęście człowiekowi: używki, pieniądze, praca, czy może obecność innych ludzi lub lenistwo. Analizuje każdą z tych możliwości starannie, co znowu wywoła w odbiorcach refleksję nad prywatnym kodeksem wartości, tym, co przynosi największe zadowolenie. W „Geografii szczęścia” przechodzi Zwoliński do opowiadania o szczęściu w chrześcijaństwie – oraz o zabiegach, które podejmować mogą przedstawiciele Kościoła w dążeniu do globalnego szczęścia. Następnym krokiem jest skrótowe prezentowanie szczęścia (lub jego odpowiedników) w hinduizmie, buddyzmie, taoizmie i islamie. Tu pojawiają się raczej skrótowe charakterystyki, ogólne i szybkie opisy zamiast analiz.
Andrzej Zwoliński sięgnął po temat, który nie daje się wtłoczyć w ramy nauki, pozostaje poza granicami racjonalnego poznania i wymyka się definicjom. Do tak ulotnego pojęcia używa w opisie naukowego dyskursu, chcąc mimo wszystko doprowadzić do konkretyzowania zagadnienia. Części czytelników zapewne spodoba się przegląd znaczenia szczęścia na przestrzeni wieków i wśród przedstawicieli różnych wyznań – tom traktować można jako ciekawostkę, która z nowej perspektywy ukazuje lansowaną w popkulturze postawę nachalnego optymizmu i odgradzania się od przykrości. Ale dla większości odbiorców zainteresowanych tematem tom „Szczęście brutto” stanie się atrakcyjny z innego względu: to dobra zachęta do zastanowienia się nad swoim życiem i codziennymi wyborami, możliwość zmiany punktu widzenia lub wypróbowania nowych rozwiązań. Zwoliński nie agituje, nie próbuje nikogo przekonać do optymistycznych postaw i paradoksalnie właśnie ten naukowy dystans, na który się decyduje, pozwoli otworzyć się na refleksję.
„Szczęście brutto” to pozycja alternatywna wobec panoszących się na rynku publikacji nastawiających odbiorców na samorozwój w trybie instant. Nie proponuje łatwych rozwiązań i sposobów na szybkie pozbycie się problemów, nie daje porad ani wskazówek. To książka, w której autor referuje obecność szczęścia w filozofii i religii, ale nie narzuca właściwych postaw, odczytań, interpretacji i dróg życiowych. Żeby skorzystać z lektury tego tomu, trzeba skupienia i rzeczywistej uwagi, nie da się przejąć narracyjnych odkryć w pośpiechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz