Zielona Sowa, Warszawa 2013.
Alternatywne historie
Operacje dokonywane na czasie należą do trudniejszych wyzwań dla pisarzy s-f, czas bywa najwygodniejszym punktem odniesienia dla rozwoju fabuły – zaburzenie jego linearności wymusza na autorach uproszczenia w innych sferach opowieści. Alex Scarrow na czas patrzy jak na fabularne tworzywo i oś swojej serii „Time Riders”. Posługuje się nim dość odważnie, zarówno w dziedzinie historii alternatywnej, jak i w futurystycznych koncepcjach. Płaci za to osłabieniem charakterystyk bohaterów, którzy muszą radzić sobie sami i odnajdować się w dziwnych dla każdego sytuacjach bez wcześniejszych szkoleń, a i bez pozostałości z dawnego życia.
Jeźdźcami w czasie staje się trójka nastolatków. Każde – Liam, Maddy i Sal – zostało ocalone tuż przed katastroficzną śmiercią. Liam miał utonąć na Titanicu w 1912 roku, Maddy – zginąć w samolocie w 2010, a życie Sal skończyłoby się w płomieniach w roku 2026. Tyle że nastolatki dostały wybór: śmierć lub zawieszenie w czasie, przedłużenie istnienia bez możliwości kochania czy zawierania przyjaźni. Tak trafiają do agencji, która ma chronić przeszłość przed intruzami z przyszłości. Nawet drobiazg mógłby bowiem odmienić bieg wydarzeń. Bohaterowie podejmują się straceńczych misji, choć nie są do końca przygotowani do udziału w nich. Ale na sceny, których będą świadkami, nikt by ich nie przygotował.
W pierwszym tomie cyklu „Jeźdźcy w czasie” troje bohaterów musi ocalić świat przed następcą Hitlera, który przeniósł się w przeszłość i próbuje zrealizować własne plany podboju ludzkości. To poważne wyzwanie – być może dlatego bohaterowie otrzymują pomoc, sztucznie wyhodowanego człowieka z procesorem zamiast umysłu. Także on nie ma prawa czuć ani samodzielnie myśleć – łatwo zauważyć, że w tej akurat sferze nic nie dzieje się zgodnie z planem. Młodzi bohaterowie szybko zaczynają stanowić prawdziwą drużynę, martwią się o siebie, a nawet są skłonni poświęcić własne życie, by uratować kompana. Chłopcy przenoszą się w czasie, dziewczyny czuwają nad przebiegiem misji. Jednak nie wszystko da się przewidzieć, a najwymyślniejsze systemy elektroniczne bywają bardzo zawodne. W dodatku wciąż powraca pytanie, w jakim kierunku potoczą się losy ludzkości, jeśli zmodyfikuje się przeszłość.
Alex Scarrow nie chce chronić swoich bohaterów, naraża ich na poważne niebezpieczeństwa i tragedie. Nie ma żadnych hamulców: w końcu i tak wszyscy zyskali szansę na dalsze życie w momencie nieuchronnej katastrofy. Nie stroni od obrazów rozczłonkowanych ciał, hodowanych w słojach bezrozumnych ludzi, potwornych istot – kanibali – czy „swojskich” scen z wojny. Szokuje batalistyką – ale jest usprawiedliwiony, w końcu w powieści chodzi o ratowanie świata, więc zagrożenie musi być poważne i ostateczne. Czasem odnosi się do fabuł filmów katastroficznych lub do elementów thrillera – adrenaliną chce przyciągnąć do lektury odbiorców.
Narracja na przemian odnosi się do działań jeźdźców w czasie i ich wrogów, autor funduje zatem czytelnikom przeskoki czasowe, ale dokładnie opisuje rozdziały, by młodzi odbiorcy bez trudu odnaleźli się w alternatywnych rzeczywistościach. Scarrow precyzyjnie konstruuje techniczną stronę historii – gorzej za to radzi sobie z kreacjami postaci. Nie ma naturalnego przecież braku porozumienia między nastolatkami z różnych czasów, zaskoczenia cywilizacyjne potraktowane zostały zdawkowo. Budowanie zakazanych więzi między bohaterami odbywa się poza sferą prozy i czytelnicy będą musieli odtwarzać sobie emocje nastolatków. Co akurat nie powinno być problemem, skoro autorowi chodzi o powieść akcji, sensacyjną fabułę, a nie psychologiczne wyzwania. „Jeźdźcy w czasie” to lektura dla tych, którzy lubują się w katastroficznych opowieściach spod znaku s-f. A Alex Scarrow w pewnym momencie udowadnia nawet, że i w sytuacji przegranej można zdobyć się na poczucie humoru. To szczegół, który dobrze prognozuje na przyszłość serii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz