Iskry, Warszawa 2012.
Przygoda z przeszłości
Dobrze, że ta pozycja, po raz pierwszy wydana ponad pół wieku temu, znów powraca na rynek. Tom „Gdy słońce było bogiem” Zenona Kosidowskiego czyta się bowiem jak niecodzienną powieść o spełnianiu marzeń, a dziecięce fascynacje znajdowaniem ukrytych skarbów zostają tu wcielone w życie na co drugiej stronie. Tę opowieść czyta się jak książkę przygodową – a przecież to naprawdę przegląd archeologicznych odkryć i badań. Popularyzowanie archeologii w wykonaniu Kosidowskiego to beletryzowana narracja i barwne dzieje zarówno dawnych kultur, jak i samych uczonych, ludzi obdarzonych niepospolitą wyobraźnią i szczęściem.
Zdzisław Skrok we wstępie przypomina o postępach w dziedzinie archeologii, o anachroniczności niektórych spostrzeżeń i interpretacji – lecz te wady idą w zapomnienie, gdy przystępuje się do właściwej lektury. Oto bowiem Kosidowski ożywia dziewiętnaste stulecie, wprowadza na scenę badaczy, którzy dysponują prymitywnymi raczej środkami, ale chcą ocalać pamięć o przeszłości i odkrywać starożytne kultury, wiedzy z dokumentów nadaje właściwości fabularne i nie pozwala odejść od tak widzianego świata. W kolejnych rozdziałach pojawiają się najwybitniejsi uczeni – tyle że Kosidowski ich nie mitologizuje. Przedstawia archeologów jako ludzi, którzy od początku dążą do spełniania nawet najbardziej śmiałych marzeń: tu badacze nie szukają śladów przeszłości dla pieniędzy i rozgłosu, ale przede wszystkim dla olbrzymiej satysfakcji. W opowieści liczą się właśnie ich odczucia i emocje – radość z dokonanych odkryć czytelnicy będą przeżywać na równi z bohaterami tomu, tak samo zresztą jak niecierpliwą ciekawość. Ukryte przez setki i tysiące lat w ziemi tajemnice, w każdym kolejnym rozdziale nowe, czekają na rozwiązanie. I zwykle to rozwiązanie następuje: pojawiają się grobowce faraonów, dawne cywilizacje i – złoto. Złota w „Gdy słońce było bogiem” jest tyle, że można na nie zobojętnieć. Liczyć się natomiast za każdym razem tak samo będą szczęście i radość badaczy, którym udało się odnieść sukces.
Kosidowski nie przejmuje się klasycznymi biografiami – wykorzystuje drobne elementy życiorysów poszczególnych archeologów tylko wtedy, gdy jest mu to potrzebne do zbudowania narracyjnego napięcia. Bardziej za to koncentruje się na rekonstruowaniu rzekomych drobnych scenek z życia, rozmów i postanowień tych, którzy potem skostnieli w historii archeologii. Przywraca ludzkie oblicze wielkim badaczom, wtrącając ich w prawdziwe przygody, bardziej kojarzone z powieściami awanturniczymi niż z naukową rzeczywistością. I, co najlepsze, nikt nie będzie mieć tego Kosidowskiemu za złe, bo tom naprawdę zainteresuje nawet tych, którzy nie poświęciliby najmniejszej uwagi starożytnym cywilizacjom. Mimo upływu lat, tom nadal cieszy i rozbudza ciekawość. Dzięki Kosidowskiemu odbiorcy mogą niemal towarzyszyć wielkim badaczom w odkryciach, które wstrząsnęły historią – tak plastycznie i z tak dużą dawką przekonujących emocji zostały one zaprezentowane. Autor wybrał jedyny niezawodny sposób na przyciągnięcie do tomu czytelników – kto choć na moment zajrzy do książki, da się bez reszty wciągnąć w świat wykopalisk, które pozwalają zrozumieć i zrekonstruować pradzieje. A uniwersalność tej publikacji objawia się między innymi w niezmienności pragnień ludzkich, reakcji i marzeń. Bohaterowie tej pozycji są jak bohaterowie młodzieżowych lektur – tyle w nich pasji, zaangażowania i wiary w powodzenie. Nastrój archeologów przekłada się na pełne życia obrazy, a te z kolei – na niezapomnianą lekturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz