wtorek, 4 grudnia 2012

Haruki Murakami: Zniknięcie słonia

Muza SA, Warszawa 2012.

Świat absurdu

Haruki Murakami dobrze wie, że absurd może zaostrzyć smak lektury, a lekko oniryczna atmosfera sprawdza się przy opowiadaniu oryginalnych historii. Nie boi się też śmiechu i pozornej infantylności fabuł, czego najlepszym dowodem jest zbiór opowiadań „Zniknięcie słonia” – znakomity popis wyobraźni, a i kunsztu narracyjnego. Tom, w którym zdarzyć się może wszystko, i w którym nic nie zdziwi czytelników. Tom, w którym każdy kolejny utwór oznacza wejście do precyzyjnie skonstruowanego, maleńkiego ale przekonującego świata. Haruki Murakami daje szansę podglądania rutyny absurdalnego istnienia – to, co w zwyczajności nie mogłoby się pojawić, w „Zniknięciu słonia” funkcjonuje na prawach naturalnego biegu rzeczy.

Murakami swoje pomysły opiera na wydarzeniach, czasem spektakularnych, kiedy indziej pozornie nieciekawych. Pozwala bohaterom doświadczać pełni literackiej egzystencji – tu wszystko wydaje się namacalne i prawdziwe, bez względu na to, czy chodzi o napad na piekarnię, czy o czekanie na przechodzące przez ogródek koty. Czy chodzi o konsekwencje bezsenności, czy kupno szortów – Murakami zderza odbiorców z niezwykłością, owocem nieskrępowanej fantazji. Polskim czytelnikom niektóre absurdy będą przypominać sceny z opowiadań Mrożka – fabryka, w której rozrzedza się słonie czy palenie stodół przez lisa to efekty poszukiwań nonsensu i jego wewnętrznej logiki. Tańczący karzeł niesie potencjał baśniowości. Są tu też opowiadania czerpiące z literatury psychologicznej, imitujące rzeczywistość, ale zawsze przefiltrowane przez niebanalne umysły bohaterów. Murakami nawet formę traktuje jako pretekst do literackich zabaw – w których niemal zawsze chodzi o przedstawienie człowieka dążącego do (niemożliwego) spełnienia.

Atrakcyjny staje się rytm tych opowiadań. Haruki Murakami nie powtarza kompozycyjnych zasad w szkieletach kolejnych dzieł: wciąż poszukuje sposobów na przyciągnięcie uwagi czytelników, miniatury będą dla autora okazją do popisania się wyobraźnią. Postacie odrzucają reguły każdej gry, nie zachowują się zgodnie z wyznaczonym wcześniej planem, za to chętnie dają się prowadzić nierzeczywistości. To atmosfera snu wyznacza przebieg wydarzeń, nawet jeśli autor sugeruje realistyczną akcję. Brak powtarzalności w sferze konstrukcji opowiadań przekłada się automatycznie na niejednorodność w zakresie wybieranych tematów. Różne są punkty wyjścia dla kolejnych historii, tak samo jak różne są tempa ich rozwoju. Murakami niekiedy doprawia poszczególne opowiadania, wplata do nich drobiazgi, które mają przypominać o oniryczności, ale dużo częściej udaje zwyczajną egzystencję przeciętnych ludzi. Tyle że umieszczenie tych ludzi w krainie absurdu praktycznie blokuje drogę rutynie znanej odbiorcom. Rzeczywistość opowiadań ze „Zniknięcia słonia” zawsze będzie migotliwa, kolorowa i fascynująca w swojej oryginalności.

Murakami chce uniknąć banału, dlatego rezygnuje z ogranych scenariuszy. Nie ma tu jednowymiarowych międzyludzkich relacji ani scen z życia wziętych, ale też opowiadania są całkowicie pozbawione dłużyzn czy opisów bez akcji. Dal autora najciekawsze okazują się zachowania i przemyślenia postaci wtrąconych w obcy dla siebie i innych kontekst – często jest to kontekst uświadamiany sobie tylko przez bohatera opowiadań – a jednak w „Zniknięciu słonia” nie wyczuwa się goryczy samotności. Te literackie zabawy pozwoliły na udowodnienie pisarskiego kunsztu i przyniosą odbiorcom wielobarwną lekturową przygodę. Małe formy Murakamiego nie zawodzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz