poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Dennis Gastmann: W 80 000 pytań dookoła świata

PWN, Warszawa 2012.

Wyprawa po odpowiedzi

Dennis Gastmann chce podążać śladem Billa Brysona, tyle że ma mniej uniwersalne, a też i mniej kąśliwe poczucie humoru i mniej przekonujący pomysł na książkę podróżniczą jako taką. Siłą napędową jego wyprawy po świecie mają być pytania nadsyłane przez widzów – zresztą sam motyw z książki do pochodna telewizyjnej serii „W 80 000 pytań dookoła świata”. Autor najpierw wybiera najbardziej niezwykłe pytania odbiorców, którzy często próbują być w nich dowcipni, kontrowersyjni lub po prostu naiwnie zdziwieni, lubią słowne i nie zawsze możliwe do przetłumaczenia zabawy i wcale nie chcą wiedzieć – a jedynie utrudnić zadanie Gastmannowi. Następnie wyrusza w podróż, by znaleźć odpowiedzi. Podróż to o tyle nietypowa, że zamiast przeprowadzać samodzielne eksperymenty, Gastmann decyduje się na dużo prostszy wariant: w odległym kraju znajduje sobie rozmówcę, który mógłby rozwiać jego wątpliwości, a przy okazji i oprowadzić trochę po okolicy i przedstawić regionalne cechy charakterystyczne w różnych dziedzinach. Kluczem puentującym odcinek wyprawy staje się pytanie od odbiorców – tyle że rozmówcy dość rzadko traktują je z podobną lekkością co zadający pytania, więc Gastmann nie zdobywa materiałów, które nieustannie śmieszyłyby czytelników, a częściej próby wybrnięcia z trudnych sytuacji.

Sam autor próbuje ubarwiać relację. Po pierwsze przez wprowadzanie wątków osobistych i zakulisowych wiadomości z przygotowywania telewizyjnej serii. To najbardziej mięsista część narracji, a Gastmann może pokazywać, z jak wieloma absurdami – płynącymi z administracji, różnic kulturowych czy zwykłych międzyludzkich nieporozumień – musi się w swojej pracy zmierzyć. Po drugie przez podejście do tematu: nie do końca poważnie traktuje konieczność przekazywania innym wiedzy, nie przeładowuje tomu danymi z przewodników i nie chce oprowadzać czytelników po atrakcjach regionu, zachowuje dystans i odwraca proporcje w ważności zagadnień. Bowiem, po trzecie, śmiertelnie poważnie traktuje konieczność zadania pytań od widzów – choćby nawet sensowna odpowiedź wydawała się niemożliwa, lub też pytanie brzmiało tendencyjnie. Zawsze autor jest ciekawy odpowiedzi i nie sili się na własną, w ten sposób może też dotrzeć do paru kontrowersyjnych postaci, na tyle dalekich od politycznej poprawności, że ich wypowiedzi opatrywać trzeba przypisem, że są prywatnymi poglądami rozmówców i autor ani wydawca ich nie podzielają.

Odwiedza autor muzeum erotyki i sprawdza, czy Paryż jest miastem miłości, staje się na chwilę torreadorem, szuka końca Europy, pyta o amerykański sen i śmierć w Teksasie, dociera do Ku-Klux-Klanu, uczy się jeździć na słoniu, poza tym odwiedza Nową Zelandię, Koreę Południową i Boliwię, sprawdza „jak cudowna jest Panama?” (jedna z nielicznych intertekstualnych gier, których polskiemu czytelnikowi tłumaczyć nie trzeba). Jedynym spoiwem są pytania – reszta rozdziałów to swobodna podróż. Dla Gastmanna liczy się też kontrowersyjność, która może przynieść mu rozgłos. Widać tu reporterskie zacięcie, ale także chęć zdobycia sławy, brawurę w doborze tematów i szukanie ostrej społecznej dyskusji. Nie ma za to potrzeby zdobywania gruntownej wiedzy o kraju ani poznawania jego wewnętrznych absurdów. Humor Gastmanna jest specyficzny, a przecież nie tylko na wesoło przedstawiane są kolejne doświadczenia z wypraw po całym świecie. Autor znalazł pretekst do zwiedzania różnych państw i korzysta z niego, dla rozrywki czytelników. To książka na marginesie reportażowej misji, nie typowa publikacja podróżnicza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz