wtorek, 17 lipca 2012

Grzegorz Kasdepke: Wielka księga uczuć

Nasza Księgarnia, Warszawa 2012.

Emocje i uczucia

Grzegorz Kasdepke połączył przyjemne z pożytecznym, czyli dobrą zabawę z wyjaśnianiem kwestii uczuć tak dobrze, że trzy jego książki – „Tylko bez całowania!”, „Kocha, lubi, szanuje” i „Horror! czyli skąd się biorą dzieci” znalazły się teraz w jednym tomie, zatytułowanym „Wielka księga uczuć” – a będącym świetną opowieścią o pani Miłce, mądrej przedszkolance, grupie przedszkolaków, teatralnym pajacyku i sferze emocji oraz wrażeń.

Pani Miłka jest młoda i nie trafiła do tej pracy przez przypadek. Przedszkolaki z kolei są rezolutne i czasem nawet bardzo sarkastyczne. Pajacyk to niby lalka – lecz kiedy trzeba, ożywa i bierze czynny udział w akcji. Jest jeszcze surowa ale dobra pani dyrektor czy pan Kuba, narzeczony przedszkolanki. Praktycznie każda postać zbudowana została na jednej cesze charakteru lub zachowania – bo Kasdepke nie ma miejsca na konstruowanie skomplikowanych osobowości. Wybiera bowiem bardzo krótkie i wyraziste obrazki – z tego schematu wyłamuje się tylko ostatnia historia.

Grzegorz Kasdepke chce mówić dzieciom o uczuciach i w związku z tym nie sili się na zagmatwane fabuły. Wybiera najprostszy z możliwych motyw: o uczuciach będzie z dziećmi rozmawiać pani Miłka. A że większość maluchów źle znosiłaby typowe pogadanki, przedszkolanka sięga po oryginalny pomysł – prowokuje dzieci i wyzwala w nich rozmaite stany emocjonalne. Bywa więc i gniewnie, i wesoło. Zdarza się, że wszyscy obrażają się na siebie lub są smutni, znudzeni czy zazdrośni. Pani Miłka mówi też o miłości czy nienawiści, więc przedszkolaki nudzić się nie będą – zwłaszcza że same często w kłótniach odwołują się do najsilniejszych uczuć. Kasdepke pozwala im zrozumieć kolejne zachowania, potrzeby i reakcje – dzięki obecności pomysłowej nauczycielki. A pani Miłka nie boi się nawet sytuacji trudnych, bo wszystko potrafi rozsądnie wyjaśnić. Wie, że z dziećmi trzeba rozmawiać i swoich przedszkolaków nie uważa za gorsze istoty.

Opowiadania zamieszczone w „Wielkiej księdze uczuć” są krótkie i proste w formie oraz akcji. Zwykle to raczej opisy dotyczące konkretnego zachowania lub odczucia, które dotyka większość bohaterów. Po humorystycznej migawce przychodzi czas na tłumaczenia. Opowiadania zamyka Kasdepke natomiast trzema dodanymi wskazówkami: skierowaną do dziecka quasi-definicją uczucia omawianego w tekście (z uwzględnieniem sytuacji prawdopodobnych, w których może ono zaistnieć; tu pojawiają się też wyliczenia typowych w takim wypadku wrażeń), porady dla dziecka oraz wskazówek dla rodziców. Kasdepke dąży do tego, by wszyscy nauczyli się wyrażać własne emocje (a przedtem też je poznawać i właściwie oceniać). Chce też włączyć do interpersonalnych relacji świadomość uczuć, by zminimalizować przykre konsekwencje sporów czy nieporozumień. Trafia też autor ze względu na dobitne potraktowanie tematu w zapotrzebowanie na rynku wydawniczym – chociaż o emocjach pośrednio traktuje mnóstwo opowiastek dla dzieci, Kasdepke wygra z nimi ze względu na nazywanie rzeczy po imieniu i wyizolowane z opowiadań porad. Owszem, wpada na ciekawe pomysły, chociaż czasami szkoda, że kolejne historie podporządkowuje tylko jednemu rozwiązaniu. Ale właśnie dzięki takiemu podejściu zyska sobie uznanie rodziców i nauczycieli, dla których mówienie o emocjach okazuje się często zbyt trudne. Pedagogiczny wydźwięk tomu złagodzą za to ilustracje Marcina Piwowarskiego, lekko baśniowe, lekko realistyczne, ujmujące świat z różnych perspektyw – i akcentujące uczucia w minach i zachowaniach małych bohaterów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz