poniedziałek, 27 czerwca 2011

Kathleen Tessaro: Debiutantka

Muza SA, Warszawa 2011.

Miłość i tajemnica

Co było inspiracją dla Kathleen Tessaro podczas pisania „Debiutantki”? Chęć opisania przygód kobiety z lat dwudziestych, wkraczającej na salony, powiązanie przeszłości i teraźniejszości przez spójną intrygę kryminalną i… ofiarowane przez przyjaciółkę pudełko po butach, którego zawartość miała posłużyć bohaterce do rozwiązania zagadki. Przedmioty ukryte na dnie podarunku były niespodzianką dla Cate – ale i dla samej Tessaro: autorka mogła po nie sięgnąć dopiero po napisaniu fragmentu książki. Opowiada o tej niecodziennej pomocy w posłowiu do „Debiutantki”. Ale w tej powieści daje się dostrzec coś jeszcze – zamiłowanie do dziewiętnastowiecznych romansowych narracji oraz do… klasyki literatury czwartej, a zwłaszcza do „Tajemniczego ogrodu”. Skojarzenia z tym ostatnim są tak silne, że trudno z nich zrezygnować, zwłaszcza że Tessaro tworzy historię baśniową i niezbyt prawdopodobną, a przy tym nie wielowymiarową. Próbuje ją oddalić od skojarzeń z młodzieżowymi książkami, szkicując na początku parę bohaterów ogarniętych silnym pożądaniem – ale kiedy przechodzi do rozbudowywania intrygi, zarzuca ten wątek.

Cate ma przeprowadzić inwentaryzację w pewnym starym domu. Towarzyszy w tym zadaniu Jackowi, człowiekowi, który początkowy sceptycyzm zamienia na euforię. Wszystko od pierwszych stron prowadzi do happy endu, który łatwo jest przewidzieć – ale kobieta odkrywa w domu tajemniczy pokój, a w nim małe pudełko po butach pełne skarbów. Stopniowo zagłębia się w utrwaloną w listach historię dwóch debiutantek, z których jedną – rozflirtowaną i wesołą Niunię – spotkało w życiu coś strasznego i nie do końca wyjaśnionego. Cate mniej uwagi poświęca teraźniejszości, chętniej za to próbuje rozwiązać zagadkę z dawnych lat. Autorka opowieść dawkuje czytelnikom ostrożnie, przywołując co jakiś czas pełne emocji krótkie listy Niuni. Zarówno Cate jak i Jack borykają się też z własnymi problemami. Wędrówka w cudzą przeszłość i sekrety sprzed wojny okazuje się być sposobem na uniknięcie rozważań o znacznie bliższych troskach. Traumy Cate i Jacka powoli wychodzą na jaw – wkrótce stanie się jasne, że ewentualny związek napotka na sporo przeszkód. Może chciała autorka w ten sposób wymazać nieco zbyt oczywisty początek – a może po prostu urozmaicić opowieść.

Dużo jest w „Debiutantce” motywów literacko już ogranych i sprawdzonych. Co ciekawe, Tessaro posługuje się schematami bardzo sprawnie, a uwaga czytelniczek przenosi się na płaszczyznę stylu – wartkiej narracji, lekko może poetyzowanej, delikatnej i obrazowej. To z niej przede wszystkim czerpie się przyjemność podczas czytania „Debiutantki”: książka sprawia wrażenie znanej, dającej poczucie bezpieczeństwa – jakby na przekór nieco kryminalnej fabule – to czytadło dobre dla tych odbiorczyń, które potrzebują relaksu, a niekoniecznie łatwych wzruszeń.

Najważniejsze jest to, że „Debiutantkę” czyta się przyjemnie i bez wysiłku, nie ma w niej elementów niepotrzebnych czy partii przegadanych, nie ma błędów czy czynników w jakikolwiek sposób do lektury zniechęcających. To dobra powieść rozrywkowa, wyrysowana wokół intrygującego zagadnienia. Kathleen Tessaro dała się już poznać jako autorka udanych powieści obyczajowych i „Debiutantka” tę ocenę potwierdza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz