wtorek, 24 sierpnia 2010

Alan Alexander Milne: Chatka Puchatka

Nasza Księgarnia, Warszawa 2010 (edycja jubileuszowa).

Powrót do przeszłości


„Las zawsze będzie stał na swoim miejscu i każdy, kto lubi puchate misie, może do niego trafić i spotkać w nim wszystkich dobrych znajomych z tej i z tamtej książki” – w ten sposób Milne usprawiedliwiał w „Chatce Puchatka” konieczność pożegnania się z czytelnikami, a tym samym próbował też osłodzić gorycz pożegnania – bo mimo że historyjki o sympatycznych bohaterach, mieszkańcach Stumilowego Lasu, doczekały się wielu kreskówkowych – a także oficjalnej książkowej – kontynuacji, to przecież charakterystycznego stylu narracji i fabularnych genialnych rozwiązań nie powtórzył już nikt. „Chatka Puchatka” należy do kanonu lektur literatury czwartej, ale przecież ma swoich zwolenników także wśród dorosłych – przynajmniej wśród tych, którzy są na tyle dorośli, by przyznawać się bez zażenowania do wzruszeń nad przedstawianymi w tomie sytuacjami.

A książka rozpoczyna się od wszechobecnej niepewności. Kubuś Puchatek i Prosiaczek budują dom z patyczków, niechcący przenosząc siedzibę Kłapouchego na drugą stronę Lasu. Grono bohaterów zasila Tygrys, co do którego nikt nie wie, skąd się wziął, co je i czy jest groźny. Przyjaciele zastawiają też pułapkę na słonie i szukają zawieruszonego gdzieś Małego. Codzienność w Stumilowym Lesie pełna jest niezwykłości: trzeba koniecznie zaznaczyć, że Milne potrafi z najnormalniejszych w realnym świecie wydarzeń wyprowadzić lekko oniryczne i bajkowe sytuacje. Nadaje swoim bohaterom wyraziste charaktery i konsekwentnie je potwierdza – dzięki temu rozczula nas wiecznie lękający się wszystkiego Prosiaczek i bawi dumny, ponad miarę pewny siebie, Tygrys. Królik jest śmieszny swoją powagą i dojrzałością, a Maleństwo wzruszające dzięki naiwnemu i dziecięcemu sposobowi patrzenia na świat. Nie ma tu postaci zbędnych, usunięcie którejkolwiek z nich zachwiałoby niebezpiecznie całą stworzoną krainą.

Milne jak niewielu pisarzy potrafi operować naiwnością, która nie przeradza się nigdy w tani infantylizm. Postacie w „Chatce Puchatka” porozumiewają się językiem tak prostym, jak to tylko możliwe, często powtarzają nawzajem swoje kwestie, uzupełniając je pozornie nieznaczącymi drobiazgami. I dzięki temu, dzięki nieskomplikowanemu wyrażaniu poglądów, mogą bohaterowie przekazywać odbiorcom głębokie prawdy, które zwykle w codziennym zabieganiu umykają. I to prawdopodobnie jest przyczyną tak ogromnej popularności książki oraz faktu, że „Chatka Puchatka” wcale się nie starzeje. Dla dzieci głoszone w tym tomie prawdy będą oczywiste i niepodlegające dyskusji – dorośli natomiast, kiedy zdecydują się na powrót do obowiązkowej lektury z dzieciństwa, odkryją w niej całe mnóstwo sentencji i sformułowań wartych zapamiętania, bo wyjaśniających reguły działania świata. Poza tym Milne znów serwuje czytelnikom mruczanki Kubusia Puchatka, niepowtarzalne wierszyki, które chyba każdy pamięta z dzieciństwa.

Nasza Księgarnia w wydawnictwie jubileuszowym powtarza najlepsze istniejące tłumaczenie „Chatki Puchatka”, autorstwa Ireny Tuwim. Powraca też do dawnych ilustracji Ernesta H. Sheparda – do tych rysunków, które zdobiły między innymi kolejne edycje „Puchatka” w czasach PRL-u. Tyle że tym razem „Chatka Puchatka” stała się tomem ekskluzywnym: w twardej oprawie, na grubym papierze i… z kolorowymi ilustracjami. To wszystko sprawia, że mogłaby być potraktowana również jako pozycja pamiątkowa, prezent dla sentymentalnych – lub po prostu dla tych dorosłych, którzy chcieliby ponownie poczytać o przygodach Puchatka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz