czwartek, 4 lutego 2010

Karolina Macios: Pieskie życie mojego kota

Znak, Kraków 2009.


Chicklit inteligentny


„Główna bohaterka zawsze jest hetero i chociaż uważa się za wojującą niezależną samicę, to i tak prędzej czy później wpadnie do łóżka jakiegoś samca” – taką skrótową i lekko prześmiewczą definicję chicklitów przemyca w swojej powieści – kontynuacji „Wszystkich mężczyzn mojego kota”, czyli w książce „Pieskie życie mojego kota” Karolina Macios. Drugi tom przygód Ady, niezależnej i wojującej samicy, której tom wcześniej wpadł do łóżka przystojny samiec, pochodzący z Hiszpanii José, przynosi cały zestaw lekko zwariowanych, humorystycznych scen i dostarczy odbiorczyniom sporo rozrywki.

Jeżeli w pierwszej historii kierunek fabuły wyznaczała przemiana silnej i niezależnej w zakochaną i skłonną do ustępstw kobietę, to w „Pieskim życiu” akcja rozwija się odwrotnie: Ada, która zasmakowała życia u boku prawdziwego mężczyzny, musi znowu zacząć walczyć o swoje prawa. Wszystko przez El Toreadora – ciotkę José, która przybywa do siostrzeńca, by przetestować jego wybrankę. Ciotka wygląda strasznie, strasznie się zachowuje, porozumiewa się przez notatki na samoprzylepnych karteczkach i wtrąca się do wszystkiego. Jakby tego było mało, José znika na całe dnie z domu, a jego postępowanie jest coraz dziwniejsze. Inne perypetie – mama, przeżywająca drugą młodość w sanatorium, szkolenia dla kobiet, które podejrzewają swoich mężów o zdradę, kundel zaprzyjaźniony z Kastratem – kotem Ady, sąsiadka-megiera i głupawy policjant, karaluchy – wszystko to blednie, gdy do Krakowa przybywa Juanita.

Narracja prowadzona przez Adę jest idealnym odzwierciedleniem temperamentu i charakteru głównej bohaterki. Karolina Macios opowiada historię trzydziestoparolatki brawurowo i z pomysłem. Perspektywę spojrzenia Ady uzupełniają maile słane z Egiptu przez partnerkę siostry José – autorka czerpie zatem obficie z ciągle jeszcze awangardowych tematów, wypowiadając wojnę „łzawym romansom i dziewicom po czterdziestce”. Proponuje za to bezkompromisową i skrzącą się dowcipem relację.

Jest w tym tomie wszystko, na co czekają wielbicielki chicklitów – a nawet więcej, bo oprócz wielowątkowej historii-zagadki rozrywkę zapewniają czytelniczkom liczne żarty sytuacyjne (obficie czerpiące z humoru amerykańskiego oraz przetrawionej przez popkulturę ludyczności) a także komizm w warstwie słownej. Wojowniczo nastawiona do świata Ada nie przebiera w sformułowaniach, cała powieść naszpikowana jest ekspresywami, co nadaje jej dynamiki. Karolina Macios pewnie, zamaszystymi ruchami ręki, kreśli sylwetki bohaterów, ale i całą sieć skomplikowanych damsko-męskich relacji. Wojna płci w wykonaniu krewnych i znajomych Ady przybiera coraz ciekawsze formy, a ilość fałszywych tropów uprzyjemnia jeszcze lekturę – choć wszyscy wybierają zaledwie spośród dostępnych schematów, całość przestaje być przewidywalna – to ogromny plus książki.

Warto zwrócić uwagę na umiejętności Karoliny Macios w zakresie konstruowania wyrazistych, a przy tym interesujących postaci. Siostrzenica głównej bohaterki, Ola, to w wykonaniu autorki majstersztyk (choć pewnie wielbicielkom realizmu kreacja dziewczynki się nie spodoba). Uzależniony od aspiryny kucharz czy sąsiad-ekshibicjonista – dalszoplanowi osobnicy – także ubarwiają opowieść i pozwalają wnioskować o pomysłowości pisarki.

W „Pieskim życiu mojego kota” nie ma sentymentalizmu (mimo że potrójny happy end o banał mógłby się otrzeć). Jeśli książka wywoła łzy, to będą to łzy śmiechu. Można tę powieść odczytywać jako chicklit, ale także jako pewną parodię gatunku, historię z przymrużeniem oka. Proponuje nam Macios publikację inteligentną i niesztampową. To naprawdę może się podobać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz