sobota, 23 stycznia 2010

Agnieszka Błotnicka: Kiedy zegar wybije dziesiątą

Nasza Księgarnia, Warszawa 2010.


Śledztwo w małym mieście

To, co zrobiła Agnieszka Błotnicka w książce „Kiedy zegar wybije dziesiątą”, zasługuje na najwyższe uznanie. Autorka zaproponowała klasyczną powieść detektywistyczno-przygodową dla młodzieży, jej historia jest wręcz modelową realizacją gatunku, który – jak się mogło wydawać – powoli odchodził już w zapomnienie. Błotnicka ożywiła go i przedstawiła opowieść, która młodym ludziom na pewno przypadnie do gustu. W publikacji Naszej Księgarni próżno by szukać tak modnej dziś w literaturze czwartej pogoni za skandalem czy sprzyjającymi promocji patologiami.

Agnieszka Błotnicka każe w tej powieści zetknąć się chłopcom z różnych środowisk. Janek jest mieszczuchem i sportowcem. Ceni wygodę, kocha piłkę nożną – jednak zamiast na obóz dla młodych piłkarzy jedzie z tatą do Kazimierza Dolnego. Przyczyna jest prozaiczna: słabe oceny. Dla wiecznie zapracowanego ojca wyjazd na wakacje bez laptopa też staje się karą. Syn właścicielki pensjonatu w Kazimierzu, Kuba, stanowi całkowite przeciwieństwo Janka – jest nieśmiały, niewysportowany i nietowarzyski – ten samotnik najbardziej kocha matematykę, a skoro wśród rówieśników nie znajduje zrozumienia dla swojej pasji, zamyka się w sobie. Kuba nie znosi „mięśniaków” i ludzi, którzy chlubią się pochodzeniem z wielkiego miasta. Na czas wakacji jednak skazany na Janka – jedynego rówieśnika – musi znaleźć sposób na porozumienie. Pierwszym aktualizowanym na nowo schematem będzie więc lekcja akceptacji. Błotnicka stopniowo pokazuje ewolucję bohaterów – od wzajemnej niechęci przechodzą oni do prawdziwej przyjaźni i pomocy. Janek i Kuba nie muszą sobie imponować, zabiegać o sympatię – zdarza się więc, że zdradzają sobie zwyczajne, codzienne problemy i znajdują na nie rady, przekonują się też do postaw, których wcześniej nie znosili. Autorka przypomina bez zbędnego tłumaczenia, że każdy jest na swój sposób wartościowy i nie warto uprzedzać się do drugiego człowieka, póki się go nie pozna.

Dwóch chłopaków i senne miasteczko (urokliwe obrazki z Kazimierza mogą być potraktowane jako zachęta do odwiedzenia przedstawionych w książce miejsc) – Błotnicka dodaje do tego wiszącą w powietrzu tajemnicę i najzupełniej typowe dla literatury tego typu śledztwo: zaczyna się od przypadkowo podsłuchanej rozmowy i notatki na serwetce. Żeby odnaleźć cudzoziemców, którzy snują dziwne plany, Janek i Kuba muszą wykazać się nie lada pomysłowością. Tu okazuje się, że dyskusja z kimś o odmiennych zainteresowaniach przynosi wiele dobrego: chłopcy znakomicie się uzupełniają i motywują do rozwiązania zagadki. Kuba pasjonuje się matematyką – autorka próbuje pokazać, jak przydaje się w życiu umiejętność logicznego myślenia. Ale w pewnym momencie wprowadza jeszcze jednego hobbystę: dziadek Kuby jest malarzem – i to on opowiada chłopcom o fałszerzach obrazów – dzięki temu rozwiązaniu może Błotnicka przemycić też trochę wiadomości z historii sztuki. Pierwiastek edukacyjny nie przyćmiewa fabuły, nie jest też ani trochę odpychający, w miejsce bowiem podręcznikowych relacji autorka proponuje zestaw ciekawostek, które przydają się potem w śledzeniu fabuły.

Agnieszka Błotnicka lekko odchodzi od skostniałego już – i wyśmiewanego dzisiaj schematu powieści detektywistycznej, w której młodzi ludzie są sprytniejsi niż całe zastępy dorosłych śledczych. Kuba i Janek zdobywają tyle informacji, ile są w stanie – lecz kiedy nie mogą dłużej radzić sobie bez pomocy dorosłych (bo jednemu z bohaterów grozi poważne niebezpieczeństwo), zwracają się do policjanta, a wiadomości od nich bardzo przydają się dorosłym. Autorka odchodzi od stereotypu nieudolnych policjantów – ci z „Kiedy zegar wybije dziesiątą” są naprawdę dobrzy w tym, co robią.

Osobne zagadnienia i zarazem wytchnienie od toczącego się śledztwa zapewniają sprawy obyczajowe – nieuchronne zetknięcie się z miejscową młodzieżą. Lider grupy, Łukasz, zgadza się (co zdarza się chyba tylko w powieściach) na zamianę złośliwości i docinków, jakimi obrzuca Janka i Kubę, na pojedynek sportowy z tym pierwszym. Ponadto w orbicie wpływów Łukasza pozostaje Ula, dziewczyna, która podoba się Kubie i która bardzo go onieśmiela. Rozmowy Kuby i Uli także zapisać należy po stronie sukcesów Janka.

Tym, co u Agnieszki Błotnickiej szczególnie cenne, okazuje się naturalność. Nie ma tu wymuszonych sytuacji, naciąganych wydarzeń i sztucznych dialogów. Jest dobrze wykreowany, wiarygodny (oczywiście jak na powieść detektywistyczną dla młodzieży) świat, jest również rewelacyjny drugi plan: Błotnicka portretuje gości z pensjonatu i poznanych w Kazimierzu Dolnym dorosłych z humorem i bardzo trafnie. Na uwagę zasługują zwłaszcza dwie starsze przyjaciółki, które stale dostarczają rozrywki mamie Kuby i tacie Janka. Humor sytuacyjny na wysokim poziomie to prawdziwa rzadkość, zwłaszcza w literaturze dla młodzieży. Błotnicka jest w swojej książce nieprzewidywalna, ale i spostrzegawcza.
„Kiedy zegar wybije dziesiątą” to pozycja klasyczna, powinna się pojawić w kanonie literatury czwartej – jako zbliżona do ideału powieść detektywistyczna.


2 komentarze:

  1. Mrówencja, idziesz 12 lutego na spotkanie z Kutzem? Na temat jego "Piątej strony świata". Daj znać.

    OdpowiedzUsuń